„Uległość” Michela Houellebecqa już dawno stała się bestsellerem, a autor jak zwykle wzbudził kontrowersje wśród przedstawicieli wszystkich stron politycznego sporu. Tymczasem zasadniczo godne polecenia są przede wszystkim ostatnie strony powieści z gatunku political fiction, której autor zastanawia się nad przyczynami zwycięstwa islamu, które w jego opinii mogą wynikać z nihilizmu Europy i jej odwrócenia się od religijnej tożsamości.

Zwłaszcza książki takie jak „Uległość” powodują, że trudno zaliczyć Houellebecqa do konkretnego nurtu politycznego. Z pewnością dla osób, które znają jego twórczość jedynie z kart omawianej książki, może stać się on prorokiem przewidującym przyszłość Europy Zachodniej, która bez opamiętania przyjmuje do siebie imigrantów i stąd jest narażona nie tylko na ataki terrorystyczne, lecz ostatecznie także na przejęcie władzy przez wyznawców islamu. Takie przekonanie z pewnością utwierdza fakt, iż „Uległość” została źle przyjęta przez lewicowo-liberalne elity i oczywiście samych muzułmanów, stąd Houellebecq stał się dla tych środowisk ksenofobem i islamofobem. Prawda jest jednak dużo bardziej skomplikowana, ponieważ francuski pisarz swoją dotychczasową karierę zawdzięcza przede wszystkim prowokowaniu czytelników, stąd chociażby wśród francuskiej prawicy cieszy się opinią nihilisty propagującego pornografię i mizoginię. Nie wszyscy uważają też, aby argumentem przemawiającym za przypisywaniem Houellebecqa do prawej strony była jego krytyka ruchów związanych z działalnością słynnego „Pokolenia’68”, ponieważ część francuskich marksistów także krytykuje ruch hippisowski, New Age czy całą ideologię tego środowiska, a jedną z takich prac pisarz wykorzystał zresztą w swoich „Cząstkach elementarnych”. To zresztą właśnie dzięki tej książce Houellebecq stał się sławny, bowiem atak na wspomniane „Pokolenie’68” jest we Francji porównywalne do świętokradztwa.

Można więc uznać, że główny bohater „Uległości” w dużej mierze posiada pewne cechy Houellebecqa, choć w porównaniu do pisarza nie tylko ukończył uniwersytet, ale na dodatek stał się akademickim wykładowcą. François jest więc znawcą literatury, pracownikiem Sorbony, a w życiu prywatnym człowiekiem samotnym nieposiadającym własnej rodziny, nieprzejmującym się nawet śmiercią własnych rodziców, nieprzywiązującym większej wagi do spraw materialnych, dodatkowo opierającym swoje życie prywatne na przelotnych kontaktach ze studentkami. Szczególnie ta ostatnia kwestia zajmuje Houellebecqowi kilkadziesiąt pierwszych stron książki, stąd osoby szukające w niej przede wszystkim wizji Francji pod rządami Bractwa Muzułmańskiego mogą dość szybko się zniechęcić. Kwestia poruszanych w wielu recenzjach „Uległości” wyborów prezydenckich jest przedstawiona bardzo pobieżnie i można wręcz dojść do wniosku, iż kandydat Bractwa Muzułmańskiego po niedługim czasie chaosu oraz walk między islamistami i identytarystami nagle zostaje francuskim prezydentem, przez co z dnia na dzień kobiety zmieniają swój ubiór, zaczyna obowiązywać prawo szariatu, a Sorbona zostaje wykupiona przez Saudyjczyków i staje się szkołą religijną. Zaledwie kilka razy wspomniana zostaje Marine Le Pen i Front Narodowy, natomiast w rolę „czarnego luda” książki poza islamistami wcielają się przedstawiciele ruchu identytarystów, którzy w porównaniu do Frontu mają stosować przemoc i stanowić dość eklektyczną zbieraninę osób o różnych poglądach. Więcej miejsca zdaje się zajmować postać Françoisa Bayrou, a więc centrowego polityka znanego powszechnie z braku jakichkolwiek wyrazistych poglądów, stąd w publikacji Houellebecqa zostaje on szefem rządu stworzonego przez koalicję islamistów, centrystów i centroprawicowych republikanów, której celem jest niedopuszczenie do władzy narodowców, czyli stworzenie znanego z realiów kordonu sanitarnego uważającego Front za największe zagrożenie dla Francji. Dużo ciekawiej przedstawiony jest natomiast islamista Mohammed Ben Abbes, który zostaje prezydentem jako umiarkowany muzułmanin odcinający się zarówno od radykalnych wyznawców islamu, jak i od reszty walczących ze sobą francuskich partii politycznych, lecz już po wyborach akceptuje prawo szariatu.

Najciekawsza wydaje się być jednak sama końcówka książki, ponieważ w dużej mierze jest ona wolna od przewlekłych opisów mało istotnych wydarzeń i miejsc, które niestety zajmują sporą część „Uległości”. Aby jednak rozumieć ostatnią część pracy Houellebecqa nie można  pomijać często przywoływanej w publikacji postaci XIX-wiecznego francuskiego pisarza Jorisa-Karla Huysmansa, którego twórczość jest tematem rozprawy doktorskiej obronionej przez głównego bohatera omawianej publikacji. Huysmans był uważany za skandalistę i czołowego przedstawiciela dekadentyzmu, ale ostatecznie nawrócił się na katolicyzm i przez blisko dwa lata przebywał w Opactwie Benedyktyńskim jako oblat. Na podobny eksperyment decyduje się zresztą główny bohater „Uległości”, ale nie wytrzymuje tam zbyt długo z powodu swojego przywiązania do liberalnego stylu życia. Po tym doświadczeniu François spotyka się z rektorem jego uczelni, Redigerem, a ich rozmowa dotyczy cywilizacyjnego upadku Europy, związanego w największej mierze z rozwojem ruchów anarchistycznych i nihilistycznych będących zdaniem Redigera produktem I wojny światowej. Siłą islamu według rektora ma być natomiast fakt, iż muzułmanie są ulegli wobec boga, który w Koranie i surach przedstawiony jest jako stworzyciel idealnego świata, co z pewnością przyciąga do niego wielu ludzi. Sam Rediger stał się zresztą muzułmaninem, stąd nie tylko zachwala poligamię, ale również jest autorem pochwalnej książki na temat całego islamu. Jego śladem podążają zresztą liberalne elity, które także decydują się zmienić religię i właśnie imprezą z okazji przejścia Françoisa na muzułmańską religię.

„Uległość” przez swoją większą część rozczarowuje, zważywszy na fakt, iż poświęcono tej książce tyle miejsca w mediach wszelkiej politycznej proweniencji. Trudno więc zaliczyć publikację Houellebecqa do „lektur obowiązkowych”, choć nie należy równocześnie całkowicie jej przekreślać.

M.