Amerykańskie konserwatywne periodyki są zgodne – Rex Tillerson nie był z pewnością dobrym sekretarzem stanu Stanów Zjednoczonych, ale jego następca Mike Pompeo może być jeszcze gorszy. Sam Tillerson zdaniem magazynu „The American Conservative” stał się ofiarą pro-izraelskiego lobby, które było niechętne jego polityce łagodzenia sporu pomiędzy państwami Zatoki Perskiej i Katarem, a także rozsądniejszemu podejściu do porozumienia nuklearnego z Iranem, będącego solą w oku jego byłego już zwierzchnika Donalda Trumpa.

Tillerson został odwołany ze stanowiska przez amerykańskiego prezydenta w ostatni wtorek, a dowiedział się o tym, jak to zwykle bywa w przypadku Trumpa, za pośrednictwem wpisu swojego zwierzchnika na koncie na Twitterze. Do dzisiaj nie jest znany dokładny powód zwolnienia Tillersona, ponieważ miliarder będący obecnie gospodarzem Białego Domu nie zwykł tłumaczyć swoich decyzji personalnych. Właśnie z tego powodu dymisja dotychczasowego sekretarza stanu jest obiektem wielu medialnych spekulacji, które snują też konserwatywne periodyki.

Czołowe pismo amerykańskich izolacjonistów i paleokonserwatystów, czyli dwumiesięcznik „The American Conservative”, upatruje przyczyn dymisji Tillersona w działaniach lobby wspierającego państwo Izrael i jednocześnie opowiadającego się za dobrymi relacjami z monarchami z Zatoki Perskiej. Świadczy o tym chociażby opublikowany już na początku grudnia artykuł Eliota Cohena, eksperta do spraw wojskowości i zwolennika amerykańskiego interwencjonizmu, który nazywał Tillersona beznadziejnym sekretarzem stanu i liczył na nominację dla wspomnianego Pompeo.

Były już szef Centralnej Agencji Wywiadowczej (CIA) ostatecznie sekretarzem stanu został, a jest on znany z poparcia dla najbardziej absurdalnych posunięć polityki zagranicznej Trumpa, za czym ma stać głównie think tank Fundacji Obrony Demokracji. Organizacja została założona po atakach 11 września 2001 roku, a jej głównymi sponsorami są przedstawiciele środowisk pro-izraelskiej prawicy, na czele z miliarderem żydowskiego pochodzenia Sheldona Adelsona, będącym bliskim przyjacielem izraelskiego premiera Benjamina Netanjahu.

Obecnie Fundacja ma być najbardziej wpływową wśród zewnętrznych grup zbliżonych do Białego Domu, zaś w przeciągu prawie siedemnastu lat swojego działania popierała ona interwencję amerykańską w Iraku, zachęcała do zaatakowania Syrii, sprzeciwiała się negocjacjom nuklearnym z Iranem, zachwalała zalety Netanjahu, a w ubiegłym roku dodatkowo nawoływała do krucjaty przeciwko niewielkiemu Katarowi, który utrzymywał poprawne relacje z Iranem, co nie podobało się państwom Zatoki Perskiej.

Tamtejsze monarchie zdecydowały się więc zerwać stosunki dyplomatyczne z Katarem, co jednak próbował załagodzić właśnie Tillerson. Zdaniem „The American Conservative” jego wysiłki w tej sprawie niweczył jednak żydowski zięć Trumpa, Jared Kushner, nazwany zresztą przez byłego sekretarza stanu bezmyślnym dzieciakiem. Upadek Tillersona ucieszył więc głównie państwa wspomnianej zatoki, stąd jeden z przedstawicieli Zjednoczonych Emiratów Arabskich napisał wręcz o udziale jego kraju w zmianie na szczytach władzy w Białym Domu.

Na podstawie; theamericanconservative.com.