Wysokie tempo wzrostu gospodarczego oraz rzekomy „rynek pracownika” wcale nie zwiększają dobrobytu naszego społeczeństwa, dlatego wciąż wydajemy większość pieniędzy na podstawowe potrzeby, a więc na żywność oraz mieszkanie, dlatego też znajdujemy się wśród średniaków w Unii Europejskiej. Pocieszeniem, ale dość marnym jest fakt, że sytuacja materialna przeciętnego Polaka polepszyła się w ciągu ostatnich dwudziestu lat.

Główny Urząd Statystyczny oraz Europejski Urząd Statystyczny Eurostat opublikowały aktualizację koszyków inflacyjnych, czyli wskaźników dotyczących struktury wydatków w gospodarstwach domowych w poszczególnych państwach Unii Europejskiej. Wynika z nich, że przeciętny Polak wydaje blisko 19 proc. swoich dochodów na zakup żywności, a więc zaspokojenie absolutnie podstawowych potrzeb, przy czym w Niemczech na ten cel przeznacza się nie więcej niż 12-13 proc. wydatków, a w Szwajcarii odsetek ten wynosi 10 proc.

W krajach tych zarobki są bowiem dużo większe niż w Polsce, dlatego żywność nie zajmuje aż tak pokaźnego odsetka w domowych wydatkach. Jedynym pocieszeniem w tym kontekście jest fakt, iż w porównaniu do końca lat dziewięćdziesiątych ubiegłego wieku wskaźnik ten nieco się poprawił, ponieważ wówczas na żywność szło blisko 34 proc. wszystkich wydatków przeciętnego polskiego gospodarstwa domowego.

Na drugim miejscu w strukturze wydatków Polaków znalazły się z kolei te na wynajęcie mieszkania i opłacenie rachunków związanych z jego utrzymaniem – na ten cel przeznacza się blisko 18 proc. pieniędzy, a to oznacza, iż utrzymanie własnego kąta kosztuje w Polsce bardzo dużo na tle innych europejskich państw. Pod tym względem jesteśmy bowiem na piątym miejscu w Europie, podczas gdy dużo taniej mieszka się np. w Norwegii czy Wielkiej Brytanii.

Na podstawie: forsal.pl.