Arabia Saudyjska zamierza zwiększyć w przyszłym miesiącu wydobycie ropy naftowej, stąd jej rafinerie mają produkować dziennie ponad 10 milionów baryłek tego surowca. W ten sposób Saudyjczycy zaleją rynek mimo spadającego popytu związanego z epidemią koronawirusa, co już spowodowało rekordowy spadek cen. Wszystko to oznacza rozpoczęcie wojny naftowej pomiędzy Arabią Saudyjską a Rosją.

W piątek nie osiągnięto porozumienia w czasie szczytu Organizacji Krajów Eksportujących Ropę Naftową (OPEC). Rosja nie zgodziła się bowiem na dalsze utrzymanie reżimu produkcji, czyli na gwałtowne cięcia w wydobyciu ropy naftowej. Taką propozycję złożył kartel państw chcących ustabilizować sytuację na rynkach naftowych, która pogorszyła się w związku ze spadkiem popytu na surowiec związanym z epidemią koronawirusa.

Tym samym Arabia Saudyjska zapowiedziała faktyczną wojnę naftową. W jej ramach zamierza rozpocząć w przyszłym miesiącu rekordowe wydobycie surowca, które ma osiągnąć poziom blisko 10 mln baryłek dziennie – według niektórych źródeł może to być nawet rekordowy poziom 12 mln. Ponadto w sobotę wieczorem Saudyjczycy ogłosili obniżkę cen ropy za kwiecień dla wszystkich swoich kontrahentów.

Decyzja ta spowodowała załamanie na światowym rynku ropy naftowej. Globalny znacznik cen Brent tylko w piątek poszybował w dół o 9 proc. do poziomu najniższego od blisko 11 lat. Obecnie surowiec jest najtańszy od 1991 roku, gdy miała miejsce I wojna w Zatoce Perskiej. Sam brak porozumienia kończy istnienie formatu OPEC+, który został ustanowiony trzy lata temu w związku z rywalizacją związaną z rozwojem wydobycia gazu łupkowego w Stanach Zjednoczonych.

Na podstawie: reuters.com, cnn.com, money.pl.