Aktywność „Strajku Kobiet” na ulicach oraz zainteresowanie nim w sieci internetowej odnotowują lawinowe spadki. Na dodatek feministki zdążyły się już między sobą pokłócić. W Olsztynie działaczki organizacji sprzeciwiają się wulgarnemu wydźwiękowi protestów, a w Poznaniu lokalna struktura powołała swoją własną radę. Coraz częściej słychać zresztą o kwestionowaniu oficjalnej linii tego ruchu.

Kluczowe dla działania „Strajku Kobiet” okazały się tak naprawdę pierwsze dni po wyroku Trybunału Konstytucyjnego, który zakazał aborcji z przesłanek eugenicznych. Właśnie wówczas demonstracje feministek były najliczniejsze, a przede wszystkim najbardziej agresywne. Dodatkowo generowały one duże zainteresowanie internautów, co dla wielu lewicowo-liberalnych publicystów stało się pretekstem do ogłoszenia kolejnej „rewolucji” wymierzonej w rządzących czy Kościół katolicki.

Szybko okazało się jednak, że inicjatorzy protestów byli zbyt radykalni dla sporej grupy demonstrujących. Dosyć szybko odkryli bowiem swój skrajnie lewicowy i liberalny charakter, o czym świadczy choćby skład Rady Koordynacyjnej „Strajku Kobiet”. Liczba uczestników protestów organizowanych pod tą egidą są już więc śladowe, a według portalu „Polityka W Sieci” zainteresowanie feministkami w sieci internetowej spada drastycznie już od dwóch tygodni.

Wewnątrz organizacji pojawiają się zresztą pierwsze rozłamy. Koordynatorki „Strajku Kobiet” w Olsztynie zrezygnowały, bo przestała im się podobać właśnie radykalizacja protestów. Odcięły się więc od atakowania milicji oraz budynków kościołów. Na dodatek olsztyńskie aktywistki skarżą się na „agresywne i wulgarne” ataki ze strony krytykujących je ogólnopolskich liderek „Strajku Kobiet”.

Wspomniana już Rada Koordynacyjna nie podoba się zaś feministkom z Poznania. Zdecydowały się one powołać swoją własną radę. Twierdzą bowiem, że w „Strajku Kobiet” nie są należycie reprezentowane kobiety z mniejszych miejscowości. Ponadto krytykują skład ogólnopolskiej rady, w której zasiada między innymi były prominentny polityk Platformy Obywatelskiej, Michał Boni. Nie jest on bowiem przedstawicielem młodych kobiet i mężczyzn demonstrujących w ostatnich tygodniach na polskich ulicach.

Na podstawie: poznan.wyborcza.pl, wpolityce.pl, olsztyn.com.pl