Ministerstwo Rozwoju, Pracy i Technologii podało najnowsze dane dotyczące skali imigracji do naszego kraju. W ciągu ostatniego roku wydano więc blisko 420 tysięcy pozwoleń na pracę dla obcokrajowców. Jeden z „ekspertów” Konfederacji Lewiatan twierdzi jednocześnie, że co prawda bezrobocie rośnie i ludzie tracą pracę, ale nie z powodu imigrantów.

Statystyki dotyczące imigracji zarobkowej do Polski obejmują okres d 1 marca 2020 roku do 28 lutego 2021 roku. Właśnie w tym czasie polskie urzędy miały wydać 420 663 zezwolenia na pracę, a dokładnie 304 195 z nich, czyli 72 proc., trafiło do obywateli sąsiedniej Ukrainy. Najwięcej spośród nich zatrudnionych zostało w branżach budownictwa, przetwórstwa przemysłowego i transportu.

Jak widać napływ cudzoziemców do naszego kraju nie został wyhamowany, choć także polska gospodarka przeżywa poważne problemy związane z pandemią koronawirusa. W rozmowie z portalem Prawo.pl na ten temat wypowiada się zresztą Jeremi Mordasiewicz. Doradca Konfederacji Lewiatan stara się uzasadnić konieczność dalszego prowadzenia polityki otwartych drzwi dla imigrantów.

Mordasiewicz twierdzi, że „zagraniczni fachowcy są nam bardzo potrzebni”, a koronawirus tego nie zmienił. – Często na rynku słychać opinie, że niepotrzebnie ściągamy obcokrajowców, bo oni zabierają zatrudnienie Polakom. To błędne myślenie, choć bezrobocie rośnie. W branży hotelarskiej czy gastronomicznej ludzie stracili pracę przez pandemię, a nie z powodu przyjezdnych – mówi „ekspert”.

Jednocześnie współpracownik środowisk biznesowych przyznaje, że Ukraińcy są potrzebni do prac w sektorach oferujących niskie zarobki i złe warunki pracy. – Jeżeli standard życia jest niski, to ludzie imają się wszystkich prac. Jeśli jest on wyższy, to niechętnie podejmują zajęcia, które wiążą się z koniecznością wyjazdów, wykonywaniem obowiązków w nieregularnych godzinach lub w terenie, w różnych warunkach meteorologicznych – twierdzi Mordasiewicz w rozmowie z Prawo.pl.

Na podstawie: prawo.pl.

Zobacz również: