Obywatel Kanady został aresztowany przez tamtejszą policję, bo nie uznawał zmiany płci przez swoją córkę. W styczniu ubiegłego roku sąd zakazał mu zwracania się do własnego dziecka  za pomocą żeńskich zaimków. Mężczyzna za walkę o zachowanie dotychczasowej płci córki może trafić do więzienia nawet na pięć lat.

Dziecko Roberta Hooglanda z Surrey w kanadyjskiej Kolumbii Brytyjskiej w wieku jedenastu lat zaczęło zachowywać się bardziej jak chłopiec niż dziewczynka. Lekarze przy wsparciu jej matki stwierdzili więc, że nastolatka przejdzie hormonalną terapię, dzięki której będzie mogła stać się mężczyzną. Matka obecnie czternastoletniego dziecka żyje tymczasem w separacji ze swoim mężem.

Kanadyjczyk nie zamierzał jednak patrzeć biernie na zmianę płci przez swoją córkę. Z tego powodu sprawą zajął się tamtejszy wymiar sprawiedliwości, w styczniu ubiegłego roku zakazując Hooglandowi zwracanie się do swojego własnego dziecka per „ona”. Mężczyzna ostatecznie złamał ten zakaz, stąd też został aresztowany przez policję. Za zlekceważenie wyroku sądu grozi mu nawet do pięciu lat więzienia.

Zdaniem Hooglanda, nastoletnie dziecko nie wie jeszcze kim chce być, a tymczasem zabiegi zmiany płci są nieodwracalne. Kanadyjczyk dodaje w wywiadach, że niewłaściwe jest także zachowanie osób zachęcających młodych ludzi do poddania się podobnym operacjom.

Na podstawie: thepostmillennial.com, friatider.se.