W zeszłą sobotę ponad dwieście osób zgromadziło się w centrum Pragi na proteście przeciwko represjom oraz procesom politycznym, które od ponad roku mają miejsce na terenie republiki Czeskiej. Ofiarą systemowych szykan padają w większości nacjonaliści, spośród których co najmniej cztery osoby przebywają obecnie w więzieniu lub areszcie, oskarżone o absurdalne zarzuty. Narodowi aktywiści oskarżani są o szeroko rozumiany „ekstremizm”, a jego podstawami, których następstwem były pokazowe i nagłaśniane przez media aresztowania, są między innymi: rozlepianie naklejek (czytaj: Czechy: Ruszył proces „ekstremistów” rozklejających nalepki), wyrwane z kontekstu teksty piosenek, publikacje w internecie, czy organizowanie koncertów.
Protest zorganizowano równo rok po policyjnej „Akcji Power II”, w skład której weszło zatrzymanie ponad 28 nacjonalistów i osadzenie dwójki z nich w areszcie, w którym przebywają do tej pory. Podczas wygłaszanych przemówień organizatorzy odnieśli się także do zakończonego w zeszłym tygodniu głośnego procesu czterech ludzi z Vitkowa, oskarżonych o próbę podpalenia domu zajętego nielegalnie przez rodzinę Cyganów. Pomimo, iż ofiary doznały jedynie poparzeń, oskarżeni zostali skazani aż na 22 lata więzienia (sic!).
Po godzinnej demonstracji, zgromadzeni udali się do miejscowości Rakovnik, by wziąć udział w pochodzie upamiętniającym zamordowanego przed dwoma laty Jana Stričko. Jego zabójstwo miało podtekst rasistowski, a oprawcą okazał się 17-letni wówczas Michal Navratil – Cygan zamieszkały w tej miejscowości. W przeciwieństwie do wymienionych wyżej czterech osób skazanych na 22 lata za próbę podpalenia, morderca otrzymał wyrok zaledwie 12 lat pozbawienia wolności.