prywatyzacjaNiemalże bez jakiegokolwiek echa w ogólnopolskich mediach odbyła się sprawa prywatyzacji Zakładów Odzieżowych Warmia. Fakt dziwi tym bardziej, że sprawą byli żywo zainteresowani pracownicy, którzy z oczywistych względów obawiali się o swoją pracę. Protestowali, próbowali nagłośnić sprawę, jednak szerszego zainteresowania nie znaleźli – ani w publicznych, ani w prywatnych mediach.

O wstrzymanie prywatyzacji apelował także Związek Pracodawców Przemysłu Odzieżowego, gdy ofertę kupna przedstawił drugi inwestor. Zdaniem resortu skarbu państwa – oferta spłynęła za późno. Wszystko wskazuje jednak na to, że przetarg był z góry ustawiony. Świadczy o tym fakt, iż drugi z inwestorów przedstawił korzystniejszą ofertę kupna Warmii.

Obawy pracowników nie były bezpodstawne – z bezpośredniego źródła wiadomo, że na dzień dzisiejszy wypowiedzenie dostało już co najmniej kilkadziesiąt osób i zapowiadane są kolejne zwolnienia. Sytuacja jest o tyle tragiczna, iż linia produkcyjna Warmii znajduje się w Mrągowie – małym miasteczku na Mazurach. Mieście, które już dziś funkcjonuje bez większego przemysłu. Warmia była dla Mrągowa niczym woda dla spragnionego – zatrudniała bowiem kilkaset, a w dobie swojej świetności nawet kilka tysięcy osób.

Władza w nadzwyczajnej głupocie ścięła łeb kurze, która znosiła złote jajka. Warmia jako jedno z nielicznych przedsiębiorstw państwowych nie przynosiła jakichkolwiek strat. Wręcz przeciwnie. Mimo, że obiektywnie produkcja odzieżowa bardziej opłaca się w Chinach, to do Warmii wciąż napływały nowe zamówienia – często od światowych marek, np. Hugo Boss.

Nabywcą Warmii okazał się Walerian Pichnowski – człowiek, który nie do końca chce ujawniać swoją przeszłość. Jedyne, co wiadomo to fakt, iż legitymuje się podwójnym obywatelstwem – polskim oraz niemieckim. Niespecjalnie udziela także informacji na temat przyszłości Warmii i planów z nią związanych. Jedno natomiast wiadomo – wszystkie firmy Waleriana Pichnowskiego w Polsce upadły. Koniec czeka także Warmię.

Co na to sam zainteresowany? Otóż twierdzi, że wszystkie jego firmy upadły, ponieważ nie było ludzi do pracy. Trudno nie przyznać mu racji, zważywszy na fakt, że wielokrotnie pojawiały się doniesienia, iż w zakładach zarządzanych przez Waleriana Pichnowskiego łamane były prawa pracownicze.

na podstawie: debata.olsztyn.pl