niemcy-zieloniPartia Zielonych w Niemczech znana jest powszechnie ze swojego zamiłowania do mniejszości seksualnych. Nie wszyscy jednak wiedzą, że u zarania jej działalności poza dewiantami z LGBT interesowała się również poprawą losu pedofilów.

Ciekawe informacje na ten temat można zaleźć w raporcie opublikowanym na łamach Frankfurter Allgemeine Zeitung, napisanym przez politologów Franza Waltera i Stephana Klecha z Instytutu Badań nad Demokracją w Getyndze.

Wynika z niego, że w latach 80-tych przypadających na początek działalności Zielonych, część ich działaczy opowiadała się za legalizacją stosunków pedofilskich. Autorzy zajęli się prześwietleniem związków politycznych Zielonych z pedofilią na zlecenie obecnego kierownictwa partii z powodu zrzutów tego typu formułowanych od kilku miesięcy przez niemieckie media.

Politolodzy przejrzeli partyjne dokumenty i jasno wynika z nich, że pierwszy program Zielonych napisany w 1980 roku postulował legalizację stosunków seksualnych pomiędzy dziećmi a ich opiekunami, a także innymi, dorosłymi osobami. Domagano się w nim usunięcia z kodeksu karnego paragrafów 174 i 176, które zakazują seksu z osoba poniżej 14 roku życia lub poniżej 16, gdy chodzi o opiekuna osoby nieletniej. Zieloni chcieli karać jedynie przypadki stosowania przemocy.

Walkę o takie postulaty stawiała sobie za cel nie tylko grupa Zielonych z Nadrenii Północnej-Westfalii, o czym było wiadomo już wcześniej, ale również organizacje z Bremy, Hamburga i Nadrenii-Palatynatu. Autorzy raportu opisali tam starania części Zielonych jakie podjęli, by po dostaniu się do Bundestagu w 1983 roku zdobyć wpływ na politykę względem dzieci i młodzieży w Niemczech.

Jedna z grup roboczych o nazwie „Geje, Pederaści, Transseksualiści” dysponowała działaczem nazywającym się Dieter F. Ullmann, karanym już przedtem za przestępstwa seksualne. Inna grupa z Norymbergi nazywająca się „Miejscy Indianie” domagała się poza legalizacją pedofilii również zlikwidowania obowiązku szkolnego dla dzieci. Walter i Klecha twierdzą, że tendencje pedofilskie u Zielonych uległy wyciszeniu i marginalizacji po 1985 roku. Na znaczeniu zyskał wtedy pogląd prezentowany przez Alice Schwarzer, czołową działaczkę ruchu kobiet, która zarzucała zwolennikom liberalizacji prawa do seksu z nieletnimi hipokryzję, twierdząc, że nie chodzi, im wcale o dobro dzieci, a o własne skłonności i chęć ich realizacji. Mówiła, że są oni „zafiksowani na nieletnich”. Dopiero w 1987 roku działacze Zielonych zdystansowali się od pedofilskich zapędów swoich członków, lecz podtrzymali postulat walki o prawa mniejszości seksualnych.

Niewygodna dla Zielonych dyskusja o skłonnościach ich członków rozpoczęła się w kwietniu 2013 roku od nadania europosłowi Danielowi Cohn-Benditowi nagrody im. Theodora Heussa. Prezes Trybunału Konstytucyjnego, Andreas Vosskule, odmówił przy tej okazji wygłoszenia mowy pochwalnej na cześć europosła z powodu jego dawnych(?) poglądów. Cohn-Bendit w wydanej w 1975 roku książce „Wielki Bazar” opisywał w mocno kontrowersyjny sposób erotyczne przeżycia dzieci. Tłumaczył się z niej potem w wywiadzie udzielonym gazecie Der Spiegel twierdząc tam, że nigdy w życiu nie dotknął w sposób nieobyczajny dziecka, a treści zawarte w książce są mieszaniną „fikcji i doświadczeń”.

Pedofilskie zapędy cieszyły się sporą popularnością również wśród młodych działaczy Wolnej Partii Demokratycznej (FDP). Na dowód tego politolodzy przedstawili artykuł napisany przez Dagmar Doering, obecną kandydatkę do Bundestagu z ramienia FDP. Wzywała ona na kartach zbiorowej pracy „Pedofilia dzisiaj” do zniesienia kar dla ludzi współżyjących z dziećmi. Ona również dziś już nie podziela poglądów z młodości, a tłumaczy je silnym wpływem nauczyciela pedofila, w którym była zakochana jako siedemnastolatka. Po upublicznieniu jej młodzieńczych poglądów, Doering zrezygnowała z kandydowania w wyborach parlamentarnych.

na podstawie: Der Spiegel

Zobacz również:
Niemcy: “Zoofile na rzecz Tolerancji” przeciwko zmianom w prawie