Nowelizacja ustawy o Instytucie Pamięci Narodowej dalej dominuje w publicznym dyskursie. Wczoraj grupa szowinistycznie nastawionych ocalałych z Holokaustu postanowiła więc szturmować polską ambasadę w Izraelu, natomiast minister spraw zagranicznych Jacek Czaputowicz uważa, iż całą sprawę da się do końca wyjaśnić, dlatego też chciałby doprowadzić do pojawienia się wspólnego stanowiska Polski i Izraela w sprawie zmian w naszym prawie.

Dziennikarze przebywający obecnie w Izraelu przyznają, że wśród syjonistów rozszerzają się antypolskie nastroje, dlatego też wczoraj grupa tak zwanych ocalałych z Holokaustu zorganizowała demonstrację pod naszą ambasadą w Tel Awiwie. Część z szowinistów próbowała nawet wedrzeć się do budynku, ale zostali zatrzymani przez policję na terenie parkingu i ostatecznie opuścili teren polskiej placówki. Nie zmienia to jednak faktu, że mieli ze sobą transparenty krytykujące nasz kraj za rzekome fałszowanie historii.

Warto w tym miejscu przypomnieć zachowanie wojewody mazowieckiego, który pod presją ministra spraw wewnętrznych i administracji Joachima Brudzińskiego zablokował manifestację umiarkowanych środowisk narodowych pod ambasadą Izraela w Warszawie. Rząd Prawa i Sprawiedliwości obawiał się bowiem prowokacji, lecz jak widać u „naszego sojusznika” nie występują podobne obiekcje.

Można też zauważyć, że rząd próbuje powoli cofać się pod naporem izraelskiej propagandy. Minister spraw zagranicznych Jacek Czaputowicz wierzy więc dalej we wspomniany polsko-izraelski sojusz, dlatego uważa za najlepsze rozwiązanie wspólne oświadczenie Polski i Izraela w sprawie „nieporozumień” na temat zmian w polskim prawie. Z wypowiedzi wychowanka Bronisława Geremka wynika, iż rządzący mogą ulec szantażom, ponieważ szef dyplomacji twierdzi, że „w naszym interesie leży wspieranie się na forum międzynarodowym”.

Zwraca uwagę coraz częstsze posługiwanie się przez polską dyplomację słowem „nieporozumienie”, chociaż po ostatnich wydarzeniach widać wyraźnie, że Żydzi nie chcą słyszeć po prostu o możliwości karania za sformułowanie o „polskich obozach zagłady”, aby tym samym móc dalej fałszować historię i uzyskiwać korzyści z oczerniania naszego kraju. Polski ambasador w Berlinie Andrzej Przyłębski tak właśnie zareagował na list Centralnej Rady Żydów w Niemczech, w którym jej szef co prawda nie zgadza się na nazywanie niemieckich obozów „polskimi”, ale obawia się, że nowe prawo „dotknie ocalałych z Holokaustu, opowiadających o swoich losach”.

W dobrą wolę strony żydowskiej wierzy także wiceminister kultury i dziedzictwa narodowego Jarosław Sellin, należący do czołowych filosemitów w rządzie PiS. Twierdzi on, iż demonstracja pod polską ambasadą była właśnie „nieporozumieniem” i chce, aby Żydzi byli sojusznikami Polski w sprawie walki z fałszowaniem historii. Najwidoczniej pan minister tak bardzo zaczadził się własną pro-izraelską propagandą, iż nie dostrzega niechęci syjonistów do jakiegokolwiek podejścia do historii niezgodnego z narzucaną przez nich wersją II wojny światowej.

Na podstawie: wpolityce.pl, dorzeczy.pl, timesofisrael.com.

Zobacz również:

Szef MSZ mówi o Polakach mordujących w Jedwabnem