Premier Izraela Naftali Bennett został pierwszym przywódcą tamtejszego rządu, który udał się z oficjalną wizytą do Zjednoczonych Emiratów Arabskich. Głównym celem szefa izraelskiego rządu było przekonanie emirackich władz, aby zaprzestały dalszego ocieplania swoich wzajemnych relacji z Iranem.

Wizyta religijnego syjonisty w Abu Zabi trwała jeden dzień. Przedstawiciele Izraela nazwali ją przy tej okazji historyczną, bo szef syjonistycznego rządu pierwszy raz w historii zawitał w Zjednoczonych Emiratach Arabskich. Było to oczywiście możliwe dzięki normalizacji stosunków arabsko-izraelskich, wypracowanych jeszcze przez amerykańskiego prezydenta Donalda Trumpa.

Bennett został podjęty przez szejka Mohameda Bin Zayeda Al-Nahyana, następcę tronu emira Abu Zabi. Przedstawiciel władz ZEA podkreślił, że ma nadzieję na dalszą współpracę Izraela z państwami arabskimi. Obaj politycy podpisali zresztą porozumienie o utworzeniu wspólnego funduszu badawczo-rozwojowego. Dzięki niemu Izrael i ZEA będą łatwiej kooperować w dziedzinach handlu, energetyki czy technologii.

Obiektem szczególnego zainteresowania ze strony Bennetta były jednak zagadnienia międzynarodowe. A dokładniej wyraźne ocieplenie relacji między ZEA a Iranem. Przed tygodniem do Teheranu przybył bowiem szejk Tahnun ibn Zajed, główny doradca ZEA ds. bezpieczeństwa narodowego, który spotkał się z irańskim prezydentem Ebrahimem Raisim.

Izrael obawia się tymczasem ataku ze strony Iranu. Według medialnych informacji Bennett miał więc przekazać Zayedowi Al-Nahyanowi dane dostarczone przez syjonistyczny wywiad. Miały one dotyczyć rozmieszczenia proirańskich milicji oraz irańskich dronów.

Na podstawie: interia.pl, middleeastmonitor.com, reuters.com.

fot. middleeastmonitor.com.