Były doradca prezydenta Stanów Zjednoczonych do spraw bezpieczeństwa, John Bolton, przyznał się w programie telewizyjnym do planowania zamachów stanu w innych państwach. Co prawda dawny współpracownik Donalda Trumpa nie chciał wchodzić w szczegóły, tym niemniej mówił choćby o nieudanym przewrocie w Wenezueli.

Bolton był głównym doradcą Trumpa ds. bezpieczeństwa narodowego od kwietnia 2018 do września 2019 roku. Wcześniej, bo w latach 2005-2006, pełnił z kolei funkcję Ambasadora Stanów Zjednoczonych przy Organizacji Narodów Zjednoczonych. Był więc między innymi jednym z architektów spotkania Trumpa z północnokoreańskim przywódcą Kim Dzong Unem.

W rozmowie ze stacją CNN podzielił się między innymi swoim spojrzeniem na działalność byłego amerykańskiego prezydenta. Zdaniem Boltona jego dawny przełożony nie planował słynnego ataku na Kapitol Stanów Zjednoczonych w styczniu ubiegłego roku, bo „nie jest wystarczająco kompetentny do przeprowadzenia zamachu stanu”.

Dowodem na prawdziwość słów Boltona mają być próby podejmowane poza granicami USA. Przyznał on, że doskonale o tym wie, ponieważ sam brał udział w planowaniu podobnych przedsięwzięć.

Po chwili były dyplomata najwyraźniej się zreflektował i nie chciał kontynuować wątku, tym niemniej przyciskany przez prezentera CNN przyznał, że Amerykanom nie wyszła chociażby próba obalenia rządu Wenezueli. Tamtejsza opozycja nie przejęła bowiem władzy, gdy protestowała przeciwko zwycięstwu prezydenta Nicolasa Maduro.

Na podstawie: reuters.com, cnn.com, voanews.com.