Chińczycy są już największym inwestorem w Tadżykistanie, czyli najbiedniejszym państwie Azji Środkowej, wyprzedzając tym samym Rosję. Polityka Pekinu wobec środkowoazjatyckich postradzieckich republik przewiduje ich powolne podporządkowanie narodowym interesom geopolitycznym, zaś kraje pokroju Tadżykistanu z powodu swoich problemów wewnętrznych nie mają zbyt wielkiego pola manewru.

Tylko w pierwszych trzech miesiącach bieżącego roku w Tadżykistanie pojawiły się inwestycje zagraniczne o wartości blisko 131,5 miliona dolarów, a ogółem w tej postradzieckiej republice działało 399 przedsiębiorstw opierających się o pieniądze spoza kraju. Blisko 58 proc., czyli 76,6 miliona dolarów pochodziło natomiast z Chińskiej Republiki Ludowej, która tym samym znacząco wyprzedziła Federację Rosyjską. Fundusze z Rosji stanowiły bowiem zaledwie 15,7 proc. w całej skali.

Rosyjski ambasador w Tadżykistanie, Igor Łjakin-Frołow powiedział lokalnym mediom, iż spadek wartości inwestycji z jego kraju spowodowany jest przede wszystkim wysokimi stawkami podatkowymi, ale jego zdaniem postradziecka republika dalej jest strategicznym partnerem jego kraju. Z tego powodu rosyjskie firmy w niedługim czasie mają ponownie wejść na tadżycki rynek, ponieważ w tym roku poprawiła się jego ocena w corocznym rankingu biznesowym Banku Światowego.

Chiny i Rosja są obecne pod względem gospodarczym od czasu uzyskania niepodległości przez Tadżykistan, ale zwiększa się też liczba inwestycji pochodzących z innych państw. We wspomnianym pierwszym kwartale tego roku napłynęły one bowiem z Holandii (7,6 proc.), Arabii Saudyjskiej (5,2 proc.) i Filipin (2,7 proc.). Ponadto swoje pieniądze w Azji Środkowej lokują w mniejszym stopniu podmioty z Wielkiej Brytanii, Zjednoczonych Emiratów Arabskich, Stanów Zjednoczonych, Belgii, Szwajcarii i Francji.

Środkowoazjatyckie państwa z punktu widzenia Chin znajdują się na dalekim zachodzie, ale mają strategiczne znaczenie w projekcie Nowego Jedwabnego Szlaku, choć chińska obecność gospodarcza w regionie ma dużo dłuższe tradycje. Na ekspansję Chin z lekkim niepokojem patrzą się lokalni dyktatorzy, ale z powodu niewielkich możliwości ekonomicznych swoich państw mają oni ograniczone pole manewru.

Na podstawie: asiaplus.tj.