Polska Izba Handlu wciąż czeka na ostateczny wyrok Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej, dotyczący specjalnego podatku dotyczącego sklepów wielkopowierzchniowych. Dla drobnego handlu najistotniejsza jest zwłaszcza progresja podatkowa. To właśnie dzięki niej wielkie sieci zapłacą wyższe daniny, co powinno nieco bardziej wyrównać szanse pomiędzy większymi i mniejszymi sklepami.

Wspomniana izba gospodarcza zrzesza blisko kilkadziesiąt tysięcy sklepów, działających przede wszystkim w branży handlu detalicznego. Jej przedstawiciele postanowili rozwiać pojawiające się wątpliwości odnośnie podatku od sprzedaży detalicznej. PIH tłumaczy, że „jest on daniną wyrównania szans między mniejszymi detalistami a dużymi sieciami handlowymi, szczególnie dyskontami”.

W ciągu zaledwie ostatnich 10 lat udziały sklepów wielkopowierzchniowych wzrosły na całym rynku sprzedaży od 10 proc. do 33 proc. Cały czas spada jednocześnie liczba małych i niezależnych placówek, a choćby w pierwszej połowie bieżącego roku zamkniętych zostało 1,2 tys. małych sklepów spożywczych. W tym samym czasie przybyło z kolei 128 dyskontów należących do dużych sieci.

Planowany podatek od handlu to wsparcie dla małych, niezależnych placówek w trudnej walce konkurencyjnej z silnymi dyskontami” – można tymczasem przeczytać w komunikacie PIH. Handlowcom zależy zwłaszcza na progresywnym charakterze wspomnianego podatku. Większy procent swoich dochodów będą musiały przekazać państwu właśnie duże sieci handlowe, stąd największym możliwym błędem byłoby wprowadzenie podatku liniowego.

Izba zaprzecza też mitowi, jakoby wprowadzenie nowej daniny doprowadziło do podwyżek cen. Podkreśla ona, że na rynku sprzedaży podstawowych produktów konkurencja jest na tyle duża, iż markety będą musiały w inny sposób przemodelować swoje finanse.

Na podstawie: pulshr.pl, wnp.pl.