Dzisiaj w Brukseli odbędzie się nadzwyczajny szczyt przywódców państw należących do Sojuszu Północnoatlantyckiego. Jego sekretarz generalny, Jens Stoltenberg, jeszcze przed rozmowami wykluczył możliwość wysłania żołnierzy i samolotów na Ukrainę. Przypomniał przy tej okazji, że NATO po 2014 roku wyraźnie wzmocniło ukraińską armię.

Szczyt w stolicy Belgii ma charakter nadzwyczajny oczywiście z powodu rosyjskiej inwazji na Ukrainę. Przywódcy państw Sojuszu omówią więc jej konsekwencje, a także dalsze wzmacnianie potencjału odstraszania i obronności. W spotkaniu wezmą udział między innymi amerykański prezydent Joe Biden oraz jego polski odpowiednik, Andrzej Duda.

Sekretarz generalny NATO na konferencji prasowej jeszcze przed obradami wykluczył jednak możliwość wysłania sił Sojuszu na Ukrainę. Według Stoltenberga w grę nie wchodzi ani obecność żołnierzy NATO, ani też utworzenie strefy zakazu lotów.

Te drugie rozwiązanie, za którym od dawna lobbują Ukraińcy, oznaczałoby bowiem konieczność zaatakowania rosyjskich systemów obrony przeciwlotniczej w Białorusi, Rosji i na Ukrainie. Poza tym siły NATO musiałyby oczywiście zestrzeliwać rosyjskie samoloty, zaś to zwiększyłoby ryzyko wojny pomiędzy NATO a Rosją na dużą skalę.

Stoltenberg przypomniał przy tej okazji, że Sojusz od czasu rozpoczęcia wojny we wschodniej Ukrainie znacząco wzmocnił Siły Zbrojne Ukrainy. Tamtejsze wojsko mogło liczyć na przeszkolenie dziesiątek tysięcy ukraińskich żołnierzy, nie wspominając o trwających do dzisiaj dostawach sprzętu wojskowego. Dzięki temu Ukraina jest zresztą w stanie się obecnie bronić.

Na podstawie: bankier.pl, reuters.com.