Zablokowanie masowego zakupu węgla z Rosji było jednym z głównych postulatów Prawa i Sprawiedliwości przed wyborami w 2015 roku. Od czasu przejęcia władzy przez Zjednoczoną Prawicę import surowca rośnie jednak w bardzo szybkim tempie, a zdaniem ministra aktywów państwowych Jacka Sasina zablokowanie tego procederu jest niemożliwe.

Skalę tego zjawiska najlepiej obrazują dostępne dane statystyczne. Jeszcze w 2015 roku do Polski wwieziono blisko 4,93 mln ton rosyjskiego węgla, natomiast rok później było to już 5,19 mln ton. Gwałtowny wzrost nastąpił od 2017 roku, gdy do naszego kraju sprowadzonych zostało  8,69 mln ton. W 2018 roku padł z kolei absolutny rekord, ponieważ na polski rynek trafiło 13,05 mln ton tego surowca.

Rządzący zapowiedzieli niedawno, że państwowe spółki nie będą już dokonywały zakupów węgla z Rosji, a także z innych państw, w tym tak egzotycznych kierunków jak Mozambik. Wprowadzenie całkowitego embarga na rosyjski surowiec nie jest jednak możliwe, choć przed wyborami w 2015 roku buńczucznie zapowiadali to politycy PiS-u.

Jak przyznał minister aktywów państwowych, Polska nie może samodzielnie ograniczyć lub zablokować import rosyjskiego węgla w trybie administracyjnym. Sasin poinformował również, że nie może udzielić dokładnych informacji na temat zakupów dokonywanych przez spółki pokroju Węglokoksu, ponieważ takie dane są objęte tajemnicą handlową. Jednocześnie twierdzi on jednak, że rosyjski węgiel stanowi niewielki ułamek ich importu, a ma być on kupowany głównie przez podmioty prywatne.

Na podstawie: money.pl.