Przedstawiciele NSZZ „Solidarność” wyrazili zaniepokojenie z powodu działań obecnego kierownictwa poznańskiego Radio Merkury, gdzie z pracą musiał pożegnać się dziennikarz zadający niewygodne pytania politykowi Prawa i Sprawiedliwości. Związkowcy zauważają jednak, że z rozgłośni w ostatnim czasie zostało zwolnionych wiele osób, które nie podobały się władzom związanym z partią rządzącą.

List do Krzysztofa Czabańskiego, przewodniczącego Rady Mediów Narodowych i posła PiS, wystosował przewodniczący regionalnego NSZZ „Solidarność” w Wielkopolsce. Jarosław Lange w swoim piśmie skrytykował działania zarządu Radia Merkury, na czele z jego prezesem Filipem Rdesińskim, które mają w ostatnich miesiącach polegać głównie na zwalnianiu wieloletnich pracowników rozgłośni, w tym tych związanych właśnie z „Solidarnością”. Największe zaniepokojenie związkowców wywołała ostatnia głośna sprawa, związana z dziennikarzem Maciejem Kluczką. Został on bowiem zmuszony do odejścia z radia, ponieważ nie chciał podpisać oświadczenia niezgodnego ze stanem faktycznym. Dlatego też „Solidarność” wyraziła krytyczny stosunek do stylu zarządzania spółką.

Na oświadczenie wystosowane przez Langego odpowiedział już Rdesiński, który uważa, iż szef wielkopolskiego regionu „Solidarności” powiela niesprawdzone medialne doniesienia, choć uzyskał w tej sprawie stosowne wyjaśnienia. Prezes Radio Merkury, który w przeszłości startował w wyborach parlamentarnych z list PiS, napisał również, że Kluczka wciąż jest pracownikiem jego firmy i wyraził nadzieję na jego powrót do pracy.

Rdesiński chciał, aby Kluczka podpisał z nim wspólne oświadczenie, w którym przeprosiłby za to, iż posunął się za daleko w stawianiu pytań europosłowi PiS, Ryszardowi Czarneckiemu. Dziennikarz odmówił sygnowania dokumentu o takiej treści, powołując się na jego niezgodność z sumieniem, stąd zapowiedział, że nie wróci do pracy w Radio Merkury po skończeniu się jego zwolnienia lekarskiego.

Kluczka pod koniec stycznia przeprowadził wywiad z Czarneckim, w którym pytał o jego aktywność w poznańskim biurze poselskim, a także dopytywał o wykształcenie jego syna czyli Przemysława Czarneckiego, który jest posłem PiS na Sejm. Po zakończeniu audycji europoseł PiS miał dzwonić do zarządu rozgłośni, aby ta zajęła się dziennikarzem zadającym mu niewygodne pytania. W obronie Kluczki stanęły wtedy także poznańskie środowiska narodowe.

Na podstawie: solidarnosc.poznan.pl, wirtualnemedia.pl.