Polaryzacja społeczeństwa przed wyborami prezydenckimi na Ukrainie dotknęła również nacjonalistów. Część z nich pójdzie głosować na dotychczasowego prezydenta Petro Poroszenkę, oficjalnie wsparła go organizacja UNA-UNSO oraz Bractwo Dmytro Korczyńskiego. Jednak większość organizacji nie zadeklarowała poparcia dla żadnego kandydata, choć ostatecznie wielu aktywistów takich organizacji jak C14 czy Tradycja i Porządek deklaruje oddać swój głos na obecnego prezydenta.

Jeden z członków zarządu partii Swoboda, Jurij Nojewij, stwierdził na portalu społecznościowym, że aby Poroszenko otrzymał głosy nacjonalistów powinien wpierw ukorzyć się i błagać o przebaczenie za błędy swojej polityki zarówno w Donbasie, jak i w stosunku do nacjonalistów. Sami aktywiści Swobody są w tej kwestii podzieleni. Wielu uważa Poroszenkę za „bardziej patriotycznego”.

Stanowczo przeciwko Poroszence występuje Ruch Azowski, który wszedł z nim w otwarty konflikt polityczny ostro krytykując bezczynność wobec masowej korupcji w przemyśle zbrojeniowym. Protesty przeciwko Poroszence kilkukrotnie zmieniały się w starcie aktywistów Nacdrużyn i Nackorpusu z policją, jak i tituszkami wynajętymi do obrony prezydenta w czasie wieców wyborczych. W wyniku wojny informacyjnej z prezydentem, Ruch Azowski utracił większość profili partyjnych i organizacyjnych po seriach zgłoszeń przez tzw. „porochboty”, czyli wynajętych trolli przez wyborczy sztab Poroszenki. Obecnie liderzy Korpusu Narodowego otwarcie deklarują, że dotychczasowy prezydent musi odejść bez względu kto przyjdzie na jego miejsce. Najpewniej wynika taka postawa z tego, że dla Ruchu Azowskiego te wybory oznaczają być albo nie być po konflikcie z Poroszenką.

Już 21 kwietnia druga tura wyborów, a program polityczny komika żydowskiego pochodzenia, Wołodymyra Zełeńskiego nie jest znany, jak również nie są znane jego poglądy geopolityczne. Do tej pory wymijająco zadeklarował, że jest przeciw nadaniu specjalnego statusu Donbasowi, a wojnę z Rosją skomentował słowami „trzeba przestać strzelać”. W przypadku wojny obronnej taka postawa może prowadzić wyłącznie do przegranej.

Środowisko nacjonalistyczne niepokoi również główny sponsor finansowy i organizator kampanii Zełeńskiego, żydowski oligarcha Ihor Kołomojski, przebywający obecnie w Szwajcarii w wyniku przegranego konfliktu o wpływy z Poroszenką. Sam Kołomojski w wywiadzie dla izraelskiej telewizji stwierdził, że na Ukrainie toczy się wojna domowa, a w Donbasie „nie ma Putina”. Taka retoryka na obecnej Ukrainie toczącej wojnę cywilizacyjną z Rosją wydaje się niedopuszczalna.

Kilka dni temu sąd unieważnił też decyzję Poroszenki o nacjonalizacji Privatbanku należącego do Kołomojskiego. Niektórzy komentatorzy stwierdzają, że skorumpowane sądy przewidują powrót Kołomojskiego po wygranej Zełeńskiego, więc podejmują wyprzedzające decyzję. W Privatbanku posiada konta 20 milionów Ukraińców, co wpływa na zaniepokojenie społeczeństwa grą polityczną w tym kontekście. Warto zauważyć również liczne i aktywne środowiska weteranów wojny w Donbasie otwarcie wyrażają nienawiść do Zełeńskiego, który jawi się im jako marionetka Kołomojskiego.

W ostatnim czasie na wschodzie Ukrainy ma dochodzić również do aktywizacji do tej pory uśpionych politycznie i społecznie obywateli jawnie prorosyjskich.

"Nie o to walczyłem"

„Nie o to walczyłem”