Już blisko 30 tysięcy uchodźców z Ukrainy podjęło pracę w Polsce po 24 lutego, gdy rozpoczęła się inwazja Rosji na Ukrainę. Zaledwie jedna czwarta z nich otrzymała umowy o pracę, choć będą mogli przebywać w naszym kraju przynajmniej przez najbliższe półtora roku. Rządzącym przeszkadza jednak bardziej fakt zatrudniania się przez nich tylko w największych miastach.

Przyjęta w pierwszej połowie marca Ustawa o pomocy obywatelom Ukrainy w związku z konfliktem zbrojnym na terytorium ich państwa, przede wszystkim zliberalizowała przepisy dotyczące zatrudniania Ukraińców. W chwili obecnej przedsiębiorcy w ciągu 14 dni muszą jedynie poinformować Urząd Pracy o powierzeniu danego stanowiska naszym wschodnim sąsiadom.

Minister rodziny i polityki społecznej Marlena Maląg twierdzi, że z przyspieszonej ścieżki zatrudnienia skorzystało od 24 lutego już około 30 tys. ukraińskich uchodźców. Blisko trzy czwarte z nich stanowią kobiety, a resztę mężczyźni.

Zaledwie jedna czwarta spośród Ukraińców uciekających przed wojną otrzymała umowy o pracę. Blisko 73 proc. mogła liczyć jedynie na umowy zlecenia, zaś niedługo rozpoczną się także prace sezonowe. Elastyczne formy zatrudnienia są najpopularniejsze wśród polskich przedsiębiorców, choć pozwolenia na pracę dla uchodźców będą ważne przez co najmniej 18 najbliższych miesięcy.

Maląg nie podoba się natomiast, że ukraińscy uchodźcy nie podejmują pracy poza największymi ośrodkami. Chcą bowiem przebywać głównie w Warszawie, w Poznaniu, w Łodzi i we Wrocławiu. Rządowi ma tymczasem zależeć, aby poszukiwali zatrudnienia po całym kraju, dlatego ministerstwo ogłosiło konkurs dla organizacji działających w mniejszych miejscowościach.

Na podstawie; pulshr.pl.