Zdecydowana większość skazanych przez ostatnie trzy lata za gwałty, w norweskim mieście Stavanger, to imigranci. 3/4 wszystkich wyroków odnosiło się do przybyszy pierwszej lub drugiej generacji z Afryki i Azji. Według przedstawiciela policji jest to ewenement, gdyż imigranci nie stanowią aż takiej większości w innego typu zgłoszonych sprawach. Liczba gwałtów dokonanych przez nieznanych sprawców osiągnęła zaś w Norwegii rekordowy poziom.

Z drugiej strony, sędzia sądu okręgowego w Stavanger zdziwienia w żaden sposób nie wykazuje, twierdząc, że nie tylko taka statystyka nie jest arbitralna, ale wręcz jest odzwierciedleniem rzeczywistości. Jakikolwiek inny sposób przedstawienia skali problemu zostałby prawdopodobnie uznany za „rasistowski”, jednak suche liczby nie kłamią i sędzia Helge Bjørnestad uważa, że pojawienie się takich informacji w przestrzeni publicznej może doprowadzić do istotnej debaty publicznej.

Co prawda Bjørnestad z pewną dozą ostrożności uważa również, że ilość gwałtów dokonanych przez imigrantów spoza Europy może mieć związek ze stosunkiem do kobiety w ich rodzimych kulturach, jednak nie jest to według niego usprawiedliwienie zbrodni.

Z kolei norweskie władze coraz bliżej zaczynają przyglądać się zjawisku zwanemu powszechnie „islamskim ekstremizmem”. Pomimo medialnej nagonki na „prawicowy ekstremizm”, w zakres którego usilnie zaliczano terrorystyczny wybryk masona i syjonisty Andersa Breivika, władze Norwegii uważają obecnie „ekstremizm” islamski za bardziej niebezpieczny. Zwraca się między innymi uwagę na napływ specjalnie szkolonych bojowników z państw Bliskiego Wschodu czy Afryki do Norwegii. Janne Kristiansen z Policyjnej Służby Bezpieczeństwa bez ogródek stwierdziła, że o ile „prawicowych ekstremistów” jest relatywnie mało i ich aktywność jest odczuwalna wciąż na tym samym poziomie, o tyle liczba i poziom aktywności „ekstremistów islamskich” wciąż rosną.

 

na podstawie: thelocal.no, frontpress.ro