Artykuł zamieszczamy dzięki uprzejmości redakcji zina Aktywista. Tekst pochodzi z drugiego numeru zina.

 

xxx.jpg

 

W poprzednim numerze mogliście przeczytać zarówno o Straight Edge, jak i o tym, że odstawienie używek niesie za sobą same plusy. Kontynuujemy ten temat, przy okazji mocno go rozwijając za sprawą sklejenia ze sobą zarówno „trzeźwego podejścia do życia”, jak i ruchu Straight Edge, z którym się identyfikujemy.
Często bowiem można spotkać się z opinią, że życie trzeźwe, pozbawione używek jest życiem bezsensownym. Czy zatem sensem życia jest papieros, butelka wódki albo narkotyk? Nie mamy żadnych statystyk, lecz większość młodzieży niestety w imprezie widzi cały sens życia, „po drodze” ucząc się i pracując, ale jednak oczekując „kultowej” soboty, aby się napić albo naćpać.

Czy pociąga Was życie polegające na pracowaniu by mieć za co się odurzyć? Takie osoby są przecież niewolnikami samych siebie – same wiążą sobie ręce. Mieliśmy okazję odczuć to na sobie, bo jak przedstawiamy w poniższym tekście nie jesteśmy osobami, które wszystkie przemyślenia na temat używek piszą z pozycji człowieka, który nigdy nie miał z nimi do czynienia. Teraz możemy cieszyć się pielęgnowaniem innych wartości, budowanych na podstawie własnego doświadczenia, jak i obserwacji. Wynikiem wymienionych aspektów jest poniższy tekst. Łącząc siły, bo pisząc go we dwóch staramy się przedstawić nie tylko nasz pogląd i naszą postawę ale także to, co tak naprawdę bezpośrednio dotyczy każdego z nas. Zaczniemy od początków SxE, po kolei przedstawiając nie tylko jego założenia, ale i same używki oraz idące za nimi zagrożenia.

POCZĄTKI / HISTORIA

thumb_bobjump.jpgOd czego właściwie zaczął się nacjonalistyczny odłam Straight Edge? Jak doszło do tego, że wielu Białych Patriotów zaczęło podążać tą drogą życia? Wspominając o początkach WP/NS SxE nie można nie wspomnieć o tym, od czego zaczęło się to „zwykłe” (nie nacjonalistyczne) Straight Edge – muzyce. Niebywały wkład w rozwój ruchu SxE miała i ma nadal scena HateCore’owa. Zespoły takie jak Blue Eyed Devils (znajdzie się ktoś, kto ich nie zna?), czy ‘bardziej świeże’ – Teardown, Anger Within, Daily Broken Dream, Fear Rains Down bądź Path of Resistance nie kryją się z tym, że podążają ścieżką trzeźwości, co więcej wiele z nich w swych tekstach porusza sprawy antyużywkowe. Muzyka jest dobrą bronią propagandową, co zresztą widać po ciągle rozrastającym się ruchu SxE, jednak nie ona jest najważniejsza a to, co niesie ze sobą Straight Edge. Część osób identyfikująca się z tym ruchem robi to w sposób jedynie subkulturowy – muzyka, styl, rysowanie „iksów” na dłoniach itd. Dla nas nie styl i estetyka są ważne, zaś to, o co w największym stopniu chodzi w SxE – czysty umysł, samokontrola, rozwój fizyczny, szacunek oraz duma. 

DWA ODŁAMY STRAIGHT EDGE – RÓŻNICE

Nie zamierzamy negować faktu, że SxE powstało z inicjatywy osób niezwiązanych z naszym ruchem. Jak już wspomnieliśmy zaczęło się tak, jak w przypadku naszego odłamu, czyli od muzyki. Piosenka hardcore’owego zespołu Minor Threat (co ciekawe w późniejszym okresie działalności zespołu, wokalista „wyznał” w kilku wywiadach, że można go nieraz uświadczyć z kuflem piwa w ręce) dała początek fali kontrkultury dla wszelakich objawów degeneracji i postaw nihilistycznych. W późniejszym okresie do głoszonych przez osoby związane ze Straight Edge postulatów dołączyło niejedzenie mięsa, czyli wegetarianizm. A skoro zaczęli już popadać w tego typu skrajności, to przyszła też kolej na weganizm. O dziwo, Straight Edge jest kojarzony właśnie z tymi ostatnimi. A przecież nie od tego się zaczęło i nie o to w tym wszystkim chodzi.
Nacjonalistyczny odłam SxE nie jest niczym innym, jak tylko ułatwieniem wprowadzania w życie spraw ideologicznych. Wiele założeń samego Straight Edge pokrywa się z założeniami tych spraw, o które walczymy, dlatego też powstanie „naszego” odłamu było czystą formalnością. Wiele osób z „tamtej” strony bardzo boli taki stan rzeczy – w końcu „faszyzm” pojawia się i na ich podwórku. Ciężko im jednak zauważyć, że wegetarianizm / weganizm nijak ma się do założeń SxE, bowiem jak zapewne wie każda zdrowo żyjąca osoba, większość substancji potrzebnych do prawidłowego funkcjonowania organizmu znajduje się właśnie w mięsie. 
A skoro o zdrowym trybie życia mowa, nie można nie wspomnieć o fakcie, że nacjonalistyczny odłam Straight Edge w pełni oddaje znaną maksymę „W zdrowym ciele – zdrowy duch”, gdyż stawia na wcześniej wspomniany rozwój fizyczny. Jak więc widać, ciężko jest w życiu połączyć ten ruch z szeroko rozumianym wege – co innego w praktyce. Jednak sporym naciągnięciem byłaby teza, że sXe+wege=lewactwo. Słyszeliśmy o nacjonalistach z Niemiec, którzy zaangażowani są w Animal Liberation Front (tak, tak – i ta inicjatywa ma swój nacjonalistyczny odłam :-) ), także poprzez niejedzenie mięsa. O ile sprzeciw dla przemocy wobec zwierząt i zakładanie prospołecznych nacjonalistycznych inicjatyw można uznać za pozytywne, o tyle wegetarianizm wydaje się nam mocno sprzeczny z założeniami Straight Edge – m.in. z w/w powodów. 
Przejdźmy jednak do sfery, którą zapowiedzieliśmy już we wstępie, czyli nie tylko bardziej szczegółowego przedstawienia SxE, ale i używek oraz wszystkich ciągnących się za nimi konsekwencji. 

KASA ZAWSZE SIĘ ZNAJDZIE

Omińmy wątek pieniędzy. Wiadomo – jak pali para to kiedy rzucą będą codziennie o 15 zł bogatsi. Alkoholik przepija wypłatę, a narkoman przećpa wypłatę swoją jeśli pracuje, a nawet i innych (na przykład rodziców). Mniejsza o to – w życiu nie chodzi tylko o pieniądze, te kilkanaście złotych zawsze się skombinuje, co zresztą widać na polskich ulicach. W tekście chodzi tylko i wyłącznie o wartości duchowe i o światopogląd. Jeśli ktoś myśli tylko kategoriami „kasa” może już skończyć, bo i tak nie zrozumie…

NIKOTYNA

thumb_0zakaz.jpgPapierosy to okropne ścierwo, gdyż nie odczuwasz po tym fazy, nie zrobisz żadnej głupoty, wręcz przeciwnie – uspokajasz się. Czy nie warto jednak przezwyciężyć nałóg i nauczyć się uspokajać bez dymu w płucach? Gwarantujemy, że jest to możliwe, to tylko kwestia przetrzymania. Papierosy wpływają negatywnie na naszą kondycję – niszczą płuca, serce – nie trzeba tego chyba pisać, bo jest to powszechnie znane. Zacznijmy więc od innej strony. 
Wyobraźcie sobie sytuację, że policja zawija Was na dołek. Załóżmy, że palicie papierosa co 40 minut – godzinę. Przez 48 godzin nie moglibyście zapalić. Co jeśli nie macie przy sobie papierosów lub gdy milicjant Wam je zabierze? Oczywiście – każdy jest super bohaterem z petem w ustach i teoretycznie, ale jeśli czyta to ktoś kto zmierzył się z nałogiem nikotynowym – wie jak przez pierwsze kilkadziesiąt godzin abstynencji jest ciężko. Nie twierdzimy, że sprzedalibyście się za papierosa, ale jesteście dużo słabsi! Jeśli ktoś pali na co dzień sporo, a przez kilka godzin jest tego pozbawiony i w tym momencie szantażuje go pies chuchając dymem w twarz – nasz człowiek jest słabszy o wiele procent. Bo ktoś próbuje złamać jego psychikę, a ten już ma ją w dużym stopniu złamaną. Z wolnym od nałogu ciałem łatwiej skupić się na obronie dostępu do psychiki. Nie udawajcie, że nie wiecie o co chodzi, bo tak właśnie jest. Niestety zamiast układać sobie sensowny plan awaryjny w głowie, nie możesz się skupić, gdyż do skupienia potrzebujesz papierosa. 1-0 dla mendy na dzień dobry. 
To był przykład, którego nikomu nie życzymy. Na co dzień sytuacje, w których papieros utrudnia Ci życie to np. wielogodzinna jazda PKS-em, męczarnia w pracy, kiedy szef nie pozwala palić w zakładzie i wiele innych. Ile razy biegliście gdzieś kilka kilometrów, bo w środku nocy skończyły się Wam papierosy?. Papieros to kurwa – gdyby nie to, że w przeciwieństwie do alkoholu i narkotyków szkodzisz tylko sobie, napisalibyśmy, że najgorsza kurwa. No chyba, że mówić by o palącej kobiecie w ciąży – wtedy można użyć podobnych określeń. Niekoniecznie tak ostrych, jednak gdy ktoś się na nie pokusi, nie będziemy protestować.

TZW. „RODZINY PATOLOGICZNE”

Wyżej wspomniany problem palących ciężarnych składa się na nieco bardziej poważny problem. Dewizą każdego Białego Patrioty jest dbanie o przyszłość Białych dzieci oraz Białych rodzin. Niech każdy więc odpowie sobie na pytanie – czy domowe ognisko pełne papierosowego dymu i pustych butelek po alkoholu w śmietniku jest dobrym otoczeniem dla tych, którym powinniśmy wpajać w przyszłości to, o co walczymy dzisiaj? Żeby była jasność – piszący ten tekst nie mają jeszcze dzieci, zdają jednak sobie sprawę z sytuacji, które nie powinny mieć miejsca. 
Każdy bowiem słyszał o problemach alkoholowych w rodzinach i o tym, do czego prowadzą. Być może część z Was przechodziła w domu przez to piekło, tak więc szczególnie wiecie o czym piszemy. Nie tak wygląda zdrowa Biała rodzina.
Okres ciąży i narodzin dziecka jest najszczęśliwszym okresem w życiu dwojga partnerów. Problem jednak w tym, że spora część osób do owego szczęścia podchodzi w – nie bójmy się używać tego słowa – patologiczny sposób. Oprócz wspomnianego palenia a także picia podczas ciąży, przyszli ojcowie znajdują sobie wiele okazji do „świętowania” – a to wieść o ciąży partnerki, a to pierwsze kopniaki dziecka, a to „pępkowe” zaraz po narodzinach… Oczywiście każda z tych okazji mocno zakrapiana alkoholem. O ile rodzic zna umiar i w miarę szybko zaprzestanie „świętowania” i zajmie się swoimi obowiązkami to jest w porządku, o tyle problem pojawia się gdy każdą następną okazję (np. urodziny syna/córki) również postanawia „uczcić” w ten sposób. Postawcie się w sytuacji Waszych (także przyszłych) pociech i pomyślcie, czy właśnie takiego prezentu od Was oczekują? Czy będąc w stanie upojenia alkoholowego wzbudzicie autorytet? Odpowiedź jest nad wyraz prosta, dlatego też ją pominiemy.

KONTROLA WŁASNEGO ŻYCIA

thumb_sxe3small.jpgWiele osób uważa, że dopóki coś nie kontroluje Twojego życia to jest w porządku. Tyle, że istnieje tu poważny problem. O uzależnieniu głośno mówią chyba tylko palacze papierosów, to takie powszechne. Pijak to „konsument”, a narkoman „po prostu lubi codziennie zapalić”. Taki strach przed własnym odbiciem w lustrze. Z tego też powodu wielu alkoholików nazywa tak jakiegoś bezdomnego śmierdziela, a różni ich od niego tylko czystsze ubranie i droższy trunek. Sama istota, że ten i ten MUSI pić – jest jakby zakrywana. Tego porównania nie chce się znajdować zarówno w sobie, jak i w „śmierdzielu”. 
Tak samo z narkotykami – palacze marihuany od ćpunów wyzywają tych co codziennie biorą amfetaminę. Różni „cool” wokaliści też o tym śpiewają, a chodzi przecież o UZALEŻNIENIE. I jedni i drudzy „muszą”, i jedni i drudzy często kradną by mieć na swoją kochaną „zabawkę”. Uzależnienia od używek faktycznie mogą być niszczące w różny sposób, ale zawsze są to uzależnienia i zawsze są niszczące! Przeciwnicy tej tezy tłumaczą sami sobie swoje uzależnienie – tak im łatwiej. Bo jaki „gangster” chciałby nazwać się ćpunem, a jaka pani dyrektor alkoholiczką, no nie? Ot, taki absurd / hipokryzja z polskich podwórek. Dlatego często ktoś ukrywa przed samym sobą, że coś ma kontrolę nad jego życiem. Niech sobie mówi co chce – to osoba uzależniona. 
Straight Edge to właśnie świadomość, że nic nie ma kontroli nad Twoim życiem. Prawdziwa, nie urojona świadomość. Dlatego jeśli ktoś faktycznie od czasu do czasu wypije sobie piwo – i np: miesiąc może nie pić, o owym alkoholu nie myśląc i nie wyczekując tego dnia jak wygranej w totolotka – kontroluje to wszystko. Jeśli ktoś mówi, że pije dwa piwa dziennie, a to przecież nie dużo – ale kiedy tylko wypije to drugie już myśli o tym pierwszym w dniu następnym – jest od tego uzależniony. 
Dlatego sXe to niekoniecznie dożywotnie niepicie piwa (chociaż my nie pijemy w ogóle i na dzień dzisiejszy dalej nie zamierzamy) ale kontrola nad swoim życiem! A że w kontakcie z używkami często człowiek jest bezsilny? Dlatego popularna jest abstynencja. Coś kosztem czegoś. Osobie pijącej / ćpającej trudno ocenić samego siebie pod tym względem. 

POCZUCIE WŁASNEJ WARTOŚCI – ODWAGA TRZEŹWEGO KROCZENIA PRZEZ ŻYCIE

thumb_sxeaction.jpgStraight Edge – to poczucie własnej wartości. Czyli nie potrzeba czegokolwiek by być „odważniejszym”, „pewniejszym”. To co masz do pokazania, to co sobą prezentujesz – możesz zaprezentować na trzeźwo, a nie pod wpływem alkoholu. Osoby uzależnione od picia czy narkotyków często noszą maski. Budzą się – piją lub zapalą aby normalnie funkcjonować, rano powtarzają to samo. Mogą tak wytrzymać parę lat, co powoduje, że kiedy używki zabraknie – są nie nadającymi się do niczego kmiotami. Tak ma wyglądać dumny Biały człowiek? Z trzęsącymi się rękoma? Nie mogący funkcjonować bez dopalaczy? Dlatego piszemy o masce, bo takie osoby tracą swoją tożsamość – o ich zachowaniu decyduje używka, a nie zdrowe/ naturalne odczucia. 
Ile razy słyszeliście o nim, albo praktykowaliście fakt picia flaszki przed podrywem kobiety albo przed jakąś wymagającą adrenaliny działalnością? Pewnie wiele. Przełamywanie w taki sposób swojej nieśmiałości to także pewnego rodzaju maska. Jesteś wartościowy? To miej odwagę i zrób to na trzeźwo, zachowując pełną świadomość. Poczuj własną wartość, satysfakcję. Albo zadaj sobie pytanie – co zrobisz kiedy zastanie Cię taka sama sytuacja, a nie będzie pod ręką wódki, narkotyku? Może być kiepsko co nie? Napadnie Cię wróg na ulicy, a ty powiesz – „przepraszam – poczekaj chwilę, muszę się napić”? Bo na przykład pijany pierwszy stałeś pod jego domem i bluzgałeś w niebogłosy… Zaś jeśli z kobietą fajnie jest Ci tylko po pijaku, to współczujemy Twojej wątrobie jak znajdziesz stałą partnerkę :-) Codziennie będziesz pił? A może boisz się, że na trzeźwo nie dasz rady? To jak – może jednak coś kontroluje Twoje życie? 
Ludzie w picie i ćpanie często uciekają by oderwać się od problemów, od trudnej według nich do przyjęcia rzeczywistości. Niestety często kończy się to tragicznie. Bo napotkany na życiowej ścieżce problem zamiast rozwiązać, omijają – zapijają na przykład, odkładają podjęcie walki. Kiedy się budzą z „leczenia” za pomocą używek – jest już za późno, sprawy zaszły za daleko, a dodatkowo – poprzez ciągłe chlanie kłopotów przybyło. Dlatego odwaga trzeźwego kroczenia przez życie to nie jest błahostka, to może być recepta na sukces w życiu. Każdy problem da się rozwiązać! Trzeźwość pozwala na realną/prawdziwą ocenę, nie działasz pod wpływem emocji. 
Brak uzależnień to posiadanie kontroli nad własnym życiem, czystość uczuć i emocji, świadomość wszystkich zachowań. To wartości, których na polskich ulicach coraz bardziej zaczyna brakować. To wartości cenne, dużo bardziej niż pijacka czy narkomańska obłuda. Będąc trzeźwym miesiącami robisz postępy w każdej dziedzinie życia. Jeśli teraz pijesz albo ćpasz codziennie lub co parę dni i wiele Ci się z tego powodu sypie – gwarantujemy Ci, że będzie lepiej jak przestaniesz. Obydwaj przerabialiśmy to i nie wstydzimy się tego – bynajmniej nie czytacie osób, które abstynentami są od początku życia. Ważne jest to jak się kończy. 

DUMA Z TEGO KIM SIĘ JEST

thumb_0antidrug.jpgSxE to zrzucenie maski i całkowita duma z tego kim się jest. Czyli nie tylko nie palę, nie piję i nie ćpam, ale jestem z tego dumny. Nie chowam głowy w piasek! Umówmy się – dzisiaj trzeźwość jest nie modna. Pić „trzeba”, młodsi często „muszą” palić marihuanę. Teoretycznie nie, ale praktycznie zostaną na pewnym marginesie. Ten margines musi stać się dumny i być dumny! Chyba, że ktoś jest za słaby by zrzucić maskę i dalej będzie robił to, co „wypada” aby być w „towarzystwie”. 
Najprościej ujmując: mam to gdzieś – albo mnie akceptujesz takim jakim jestem na trzeźwo, albo nie musimy się znać, ja się nie zmienię! 
Czy jest to stan osiągalny na całe życie? Możliwe, jednak nie napiszemy, że tak. Nigdy nie mów nigdy – to czy dasz radę pokaże dopiero samo życie… Obydwaj jakiś czas temu rzuciliśmy wszelkie używki. Gdybyście powiedzieli nam parę lat temu, że tak będzie – puknęlibyśmy się w czoło i otworzyli zębami piwo. Mamy więc porównanie – życie kiedyś i życie dziś. Zgadnijcie, które uważamy za bardziej godne? Godne siebie i światopoglądu jaki reprezentujemy…
A socjolodzy i lewackie redaktorki mają problem. Bo Nacjonaliści nie tylko nie są „głupkami bez szkoły”, nie tylko nie są „sami nieletni”, ale coraz częściej odrzucają nawet wszelkie używki. Ciekawe gdzie jeszcze doszukają się w nas „przyczyn takich poglądów” zanim przyznają, że mają przed sobą lepszych od siebie fanatyków. 

NA KONIEC…

Oczywiście nie jest to regułą, że dobry chłopak = trzeźwy, a szuja = pijak. Nie o to nam chodzi. Szuja pewnie na zawsze będzie szują, ale dobry chłopak jeśli będzie wolny od uzależnień, będzie jeszcze lepszym chłopakiem :-) Polecamy taki styl życia!

Ł. & J.