usa_democracyAmerykański prezydent-elekt Donald Trump chce, aby szefem agencji wywiadowczej CIA został Mike Pompeo. To jeden z najradykalniejszych „jastrzębi”, a więc zwolenników interwencjonizmu Stanów Zjednoczonych na całym świecie, który opowiada się chociażby za zerwaniem porozumienia nuklearnego z Iranem i krytykuje rosyjskie działania w Syrii.

Pompeo w specjalnym oświadczeniu wystosowanym po swojej nominacji stwierdził, że kierowanie CIA byłoby „wezwaniem do służby, którego nie może zignorować”. Posiada szefa amerykańskiego wywiadu byłaby ukoronowaniem politycznej kariery kongresmena z Partii Republikańskiej, stąd pojawiła się już krytyka, iż byłby on najbardziej upolitycznionym szefem CIA w historii tej instytucji. Przed objęciem tej funkcji powstrzymać może Pompeo jedynie Senat, który zajmuje się zatwierdzaniem nowych prezesów amerykańskich służb. Przeciwko Pompeo już opowiedzieli się przedstawiciele Partii Demokratycznej, a jego postać wzbudza również kontrowersje wśród mniej bojowo nastawionych Republikanów.

Sam Pompeo należy do najradykalniejszej grupy „jastrzębi”, czyli zwolenników amerykańskiego interwencjonizmu na całym świecie. Kongresmen jest przeciwnikiem zawartego w zeszłym roku porozumienia nuklearnego z Iranem (twierdzi, że Iran to największy kraj wspierający terroryzm), chce przywrócić tortury i jednocześnie utrzymać same tajne więzienia CIA, domaga się orzeczenia kary śmierci dla Edwarda Snowdena, a ostatnio krytykuje działania Rosji wymierzone w terrorystów walczących na terytorium Syrii. Jego stosunek do Rosji może być kością niezgody z Trumpem, który opowiada się za rozmowami z rosyjskim prezydentem Władimirem Putinem.

Kandydat na szefa CIA jest często krytykowany za czerpanie osobistych korzyści związanych z amerykańskim interwencjonizmem. W przeszłości był bowiem założycielem firmy wykonującej części do samolotów cywilnych i wojskowych, a obecnie prowadzi biznes produkujący sprzęt używany na polach naftowych.

Na podstawie: wp.pl, zerohedge.com.