Śledząc wydarzenia na Bliskim Wschodzie nie można pominąć Kurdów, którzy mogą stać się kolejnym problemem kilku państw tego regionu, kiedy tylko nastąpi ostateczna klęska Państwa Islamskiego. Drugi największy naród na świecie nieposiadający własnego państwa w reportażu „Zielone migdały, czyli po co światu Kurdowie” z powodzeniem opisał Paweł Smoleński, któremu udało się w obiektywny i dokładny, ale i prosty sposób przedstawić dzieje Kurdów i ich obecną sytuację przede wszystkim na terytorium Iraku.

Książka jest owocem kilku podróży, które znany reportażysta odbył w ciągu ostatnich kilkunastu lat. Ich celem był głównie iracki Kurdystan, stąd z „Zielonych migdałów” nie dowiemy się zbyt wiele na temat rzeczywistości społecznej i politycznej terenów zamieszkiwanych przez Kurdów w granicach państwowych Turcji, Syrii, a tym bardziej Iranu. Iracki Kurdystan jest jednak o tyle ciekawy, że to właśnie tam działają najbardziej rozwinięte struktury tworzone przez Kurdów (poprzez konstytucyjny zapis o autonomicznym Regionie Kurdystanu), a dodatkowo dwóch polityków reprezentujących tą grupę narodowościową było prezydentami całego Iraku już po obaleniu Saddama Husajna. Dla sporej części całego narodu kurdyjskiego niezwykle ważna jest też postać prezydenta Regionu Kurdystanu, bowiem Masud Barzani jest synem Mustafy Barzaniego, czyli bohatera narodowego Kurdów i symbolu ich walk o niepodległość po zakończeniu II wojny światowej. To właśnie iracki Kurdystan był też świadkiem użycia przez władze Husajna broni chemicznej, co było jednym z powodów nieskrywanej niechęci zachodnich przywódców do nieżyjącego już irackiego prezydenta.

Forma reportażu powoduje, że publikacja Smoleńskiego jest idealną pozycją wprowadzającą do tematu osoby zaczynające interesować się kwestią kurdyjską, a przede wszystkim dostarczy podstawowych informacji czytelnikom, którzy są jednak zainteresowani uzyskaniem jedynie niezbędnej wiedzy do zrozumienia sytuacji na Bliskim Wschodzie. Autor nie zanudza jedynie czysto historycznymi czy politologicznymi faktami na temat Kurdów, lecz opowiada o nich poprzez rozmowy z osobami spotkanymi przez siebie w irackim Kurdystanie oraz własne obserwacje najważniejszych miejsc dla narodu kurdyjskiego. Z kart książki dowiemy się więc podstawowych informacji na temat historii Kurdów i obowiązującej wśród nich narodowej mitologii, natomiast dużo więcej miejsca Smoleński poświęca wydarzeniom współczesnym, które zwróciły na Kurdów oczy całego świata i spowodowały ich niechęć do pozostałych grup etnicznych i religijnych tworzących współczesne państwo irackie. Opisów prześladowań ze strony Husajna, który jednak zrobił wiele chociażby dla ochrony chrześcijańskiej społeczności (zniszczonej w wyniku następstw „demokratyzacji), jest więc przesyt.

Dużo ciekawsze są więc części poświęcone polityce wewnątrz irackiego Regionu Kurdystanu, bowiem Smoleński spotykał się z przedstawicielami najważniejszych kurdyjskich partii politycznych. Chyba właśnie dlatego publikacja nie idealizuje Kurdów, a jej autor pokazuje przede wszystkim, że nie są oni politycznym monolitem. Wśród nich jeszcze w latach 90. ubiegłego wieku panowały głębokie podziały, które kończyły się nawet walkami między sobą. Stąd większość regionu irackiego Kurdystanu jest kierowana przez Demokratyczną Partię Kurdystanu Barzaniego, natomiast w niektórych rejonach zwierzchność prezydenta autonomii jest raczej umowna, ponieważ kontrolują je nienawidzący go politycy reprezentujący Patriotyczną Unię Kurdystanu. Najważniejszy jest jednak fakt, iż Kurdowie są uznawani za demokratów i umiarkowanych muzułmanów, co nie jest do końca prawdą. Po pierwsze, wiele rozbieżności jest załatwianych dzięki twardej ręce Barzaniego, którego zdanie jest ważniejsze od panujących w prowincji społecznych nastrojów. Po drugie, w parlamencie irackiego Kurdystanu znajdują się radykalne partie islamskie, a niektóre z kurdyjskich plemion przyłączyło się do Państwa Islamskiego. Dodatkowo co jakiś czas swoje postulaty podnoszą zwolennicy ustanowienia w Kurdystanie prawa religijnego, i to właśnie ta kwestia najczęściej staje się ofiarą twardej ręki prezydenta autonomii.

Autor „Zielonych migdałów” nie idealizuje więc obrazu Kurdów, a czasem wręcz przedstawia ich jako osoby niezwykle naiwne. Kurdowie wierzą bowiem, że po zakończeniu wojny z terrorystami z Państwa Islamskiego, kraje zachodnie z pewnością pomogą im stworzyć niepodległe państwo, lub przynajmniej jeszcze bardziej rozszerzyć autonomię regionu w ramach Iraku. Smoleński pisze więc, że wielokrotnie był zapewniany przez swoich rozmówców, iż kurdyjscy przywódcy głowią się nad tym, aby nie rozdrażnić Turcji i Iranu, a także wielokrotnie otrzymywali zapewnienia o zainteresowaniu ich losem ze strony Waszyngtonu, Londynu, Paryżu czy Rijadu. Tam właśnie „zawsze otrzymywali zapewnienia, że każdy kto ma rozum i serce, musi być za kurdyjską niepodległością”, a „kiedyś możni tego świata muszą przestać kłamać”. Naiwna wiara w zachodnie państwa i duża sympatia do Izraela musi więc powodować, że do kwestii kurdyjskiej należy podchodzić z dużą rezerwą.

Reportaż ten można więc z całą pewnością polecić każdemu, kto przynajmniej na chwilę wyściubia nos poza Polskę. I jest doskonałym przykładem tego, że nie należy jedynie patrzeć na przynależność ideową autora danej publikacji, bo – uwaga, uwaga – „Zielone migdały” są efektem pracy etatowego dziennikarza „Gazety Wyborczej”. Jak widać stanął on na wysokości zadania i nie wpisał się w trend lukrowania kurdyjskiej rzeczywistości, dość powszechnego nie tylko dla środowisk liberalnych, ale również prawicy głównego nurtu.

M.