Publicysta i dokumentalista Witold Gadowski uważa, że ostatnia deklaracja Kornela Morawieckiego w sprawie przyjęcia siedmiu tysięcy „uchodźców” przez nasz kraj może oznaczać kapitulacje rządu, który miał przy tym nie podjąć szeregu działań mogących uchronić nas przed realizacją programu Komisji Europejskiej w sprawie relokacji imigrantów. Dziennikarz mediów notabene kojarzonych z Prawem i Sprawiedliwością ostrzega też przed hasłem uruchomienia „korytarzy humanitarnych”, jako eufemizmu mającego przysłonić fakt rzeczywistego przyjęcia przybyszy spoza Europy.

Pod koniec ubiegłego tygodnia dużo kontrowersji na prawicy wywołały słowa ojca obecnego szefa rządu, który w rozmowie z liberalnym dziennikiem „Rzeczpospolita” stwierdził, iż przyjęcie przez nasz kraj siedmiu tysięcy imigrantów nie byłoby złym pomysłem, ponieważ „zaoferowalibyśmy im własną kulturę”. Marszałek-senior i lider koła parlamentarnego Wolność i Solidarność rozpoczął tym samym dyskusję na temat faktycznych planów rządu Mateusza Morawieckiego. Wicepremier i minister szkolnictwa wyższego Jarosław Gowin wypowiadając się na ten temat sprzeciwił się przyjęciu „imigrantów ekonomicznych”, ale opowiedział się za uruchomieniem „korytarzy humanitarnych” dla syryjskich chrześcijan.

Do obu wypowiedzi odniósł się dziennikarz śledczy i dokumentalista Witold Gadowski, współpracujący z prorządowym tygodnikiem „W Sieci” oraz z portalem Interia.pl. W rozmowie ze stroną wPolityce.pl stwierdził on, że rząd PiS tak naprawdę daje sygnał, iż jest gotów przyjąć „uchodźców”, a nazywanie tego kroku eufemizmem w postaci „korytarzy humanitarnych” jest jedynie zagrywką marketingową, ponieważ żaden polski polityk nie zdecyduje się powiedzieć wprost o osiedleniu w naszym kraju imigrantów. Gadowski nie wyklucza przy tym istnienia nacisków w tej sprawie ze strony Unii Europejskiej i Stanów Zjednoczonych.

Dziennikarz zwraca przy tym uwagę na fakt, iż Kornel Morawiecki jest „zbyt szczerym człowiekiem jak na polityka”, dlatego po prostu powiedział to, o czym dyskutuje się w kręgach władzy. Gadowski mówi również o złej kondycji polskich służb specjalnych, które nie będą w stanie odróżnić „imigranta ekonomicznego” od „uchodźcy”, stąd dużym zagrożeniem będzie nawet 200 niebezpiecznych przybyszy z Bliskiego Wschodu znajdujących się wśród wspomnianych siedmiu tysięcy Syryjczyków.

Gadowski przypomina, że rząd PiS krytykował deklarację gabinetu kierowanego przez Ewę Kopacz z Platformy Obywatelskiej, która przed dwoma laty zgodziła się na relokację „uchodźców” zaproponowaną przez Komisję Europejską. Obecna zmiana stanowiska w tej sprawie oznaczałaby więc, że PiS unieważnił swoją krytykę wobec Kopacz. Publicysta krytykuje również naiwność wypowiedzi Morawieckiego i Gowina w rozmowie z portalem PCh24.pl, bo jego zdaniem imigranci nie zrezygnują z Koranu oraz własnych tradycji i obyczajów na rzecz polskiej kultury, zaś sam Gowin wcześniej miał być przeciwnikiem przyjmowania jakichkolwiek cudzoziemców z Bliskiego Wschodu.

Rządzący mają przejawiać przy tym krótkowzroczną politykę, ponieważ nie zrobili niczego, aby przekonać brukselskich biurokratów do swojego stanowiska. Nie eksponował więc faktu przyjmowania osób uciekających przed wojną na wschodzie Ukrainy, ani nie przeznaczył pieniędzy na przeprowadzenie badań opinii publicznej wśród zachodnich społeczeństw, które podobnie jak Polacy nie chcą napływu „uchodźców” na teren naszego kontynentu.

Na podstawie: wpolityce.pl, pch24.pl.

Zobacz również:

Rządzący jednak przyjmą „uchodźców”?