Iran miał stracić zdaniem Stanów Zjednoczonych blisko dziesięć miliardów dolarów, co jest efektem amerykańskich sankcji oraz szantażowania przez Waszyngton państw chcących współpracować z Teheranem. Jednocześnie irański minister spraw zagranicznych Mohammad Dżawad Zarif skrytykował największe państwa Unii Europejskiej za nieprzeciwstawienie się „terroryzmowi gospodarczemu” uprawianemu przez USA.

Brian Hook, specjalny przedstawiciel USA do spraw Iranu, poinformował wczoraj na konferencji prasowej, że Iran miał stracić blisko 10 miliardów dolarów, ponieważ 23 kraje zmniejszyły do zera import irańskiej ropy naftowej w związku z obowiązującymi od listopada ubiegłego roku sankcjami. Dodatkowo z powodu zmniejszenia eksportu, Iran miał zmniejszyć od maja zeszłego roku produkcję ropy o blisko 1,5 miliona baryłek.

Dzięki staraniom amerykańskiej dyplomacji z irańskiego rynku miało wycofać się sto firm, ponieważ przedstawiciele Waszyngtonu odwiedzili blisko pięćdziesiąt państw tylko po to, aby zniechęcić je do kontynuowania relacji handlowych z Teheranem. Wciąż na czarnej liście USA ma znajdować się jednak blisko 950 firm, 75 instytucji finansowych oraz 50 tankowców nadal handlujących z Irańczykami.

Już na początku maja przestaje natomiast obowiązywać okres wyłączenia spod sankcji ośmiu importerów irańskiej ropy, którymi są Chiny, Indie, Włochy, Turcja, Japonia, Korea Południowa, Grecja i Tajwan. Amerykanie już zapowiedzieli, że nie zamierzają przedłużać udogodnień dla wspomnianych wyżej państw.

Tymczasem szef irańskiej dyplomacji skrytykował trzy największe unijne kraje, które jego zdaniem miały poddać się „terroryzmowi gospodarczemu” stosowanemu przez Amerykanów. Według Zarifa rok po wypowiedzeniu przez Stany Zjednoczone porozumienia nuklearnego z 2015 roku, europejskie potęgi nie są w stanie przeciwstawić się naciskom Waszyngtonu i uruchomić choćby jednego kanału bankowego, aby możliwe było udzielenie Iranowi pomocy humanitarnej związanej z wielką powodzią, która dotknęła ten kraj.

Na podstawie: rp.pl, presstv.ir.