Globalizm niszczy Europę

Globalizm jest zarazą, która tłoczy ze sobą wszelkiego rodzaju wspakultury, szczególnie liberalizm. Liberalizm zarówno obyczajowy, kulturowy, etniczny jak i gospodarczy. Świat na naszych oczach zaczyna stawać się globalną wioską. Gdziekolwiek w Europie się nie udamy zobaczymy te same sklepy, te same znane nam marki. Usłyszymy dokładnie tę samą muzykę, najczęściej anglojęzyczną. Próby ujednolicania narodów pod każdym względem są tak silne, że dziś nawet w najbardziej wartościowych środowiskach nacjonalistycznych można już spotkać się z wrzucaniem angielskich słówek do wypowiedzi.

Coraz bardziej znamiennym zaczyna być również używanie terminologii forsowanej przez naszych oponentów – mam tu na myśli lewacką nowomowę. To co, niejednokrotnie było wytworem tychże, dziś staje się powszechnie używanym terminem jak choćby „gej”, „homofob”, „ksenofobia” etc. Bynajmniej, nie jest to zarzutem w stronę tych osób, ponieważ jak przypuszczam robią to zupełnie nieświadomie. Niwelowanie różnic między narodami, rasami jak i kulturami, a nawet regionalnymi zwyczajami, jest zmyślnym zabiegiem kulturowego marksizmu, który jest dziś głównym prądem godzącym w Europę i cywilizację białego człowieka. Różnice te są czymś w pełni naturalnym, wynikają z naturalnego porządku i jego praw, jednak wszelkie przejawy prób utrzymania takiego stanu rzeczy są bardzo silnie atakowane i zwalczane – niestety, bardzo skutecznie.

Głównym orężem w walce globalizacji jest posunięta do granic absurdu polityczna poprawność. Dokładając do tego wciąż szczuplejący materiał i zakres kwestii poruszanych na lekcjach historii w szkołach nie prezentuje się to najlepiej. Używki są również tym, co jest bardzo chętnie wspierane przez wszelkiego rodzaju koncerny (które to de facto są pierwszą władzą w każdym kraju starego kontynentu, a już na pewno w Polsce – poprzez swoje interesy ustalają zakres polityki każdego rządu) oraz władzę czerpiącą ogromne zyski z opodatkowania towarów.

Wszystkie wymienione wyżej aspekty, jak również wiele innych, o których nie wspomniałem nie są dziełem przypadku. Są to składowe jednej machiny, wypierającej z europejskich umysłów i dusz tożsamość, poczucie więzi ze wszystkim co rodzime oraz zasłaniającej nam oczy i trzeźwość umysłów. Jakkolwiek jej nie nazwać i gdzie by się nie doszukiwać jej źródła, wiemy, że nie jest to dziełem przypadku. Jak ogromna jest skala problemu łatwo uświadomić sobie choćby obcując z młodzieżą. Jak walczyć z tym zjawiskiem? Jak zapobiegać i powstrzymać degenerację i upadek, najdroższej nam Polski oraz całej Europy?

Formacja i Tożsamość

Sednem całego zagadnienia jest pytanie – co my możemy zrobić by ten stan rzeczy zmienić? Otóż bardzo dużo.

Żaden szanujący się etno/socjal-nacjonalista nie ma chyba dziś najmniejszych złudzeń co do stwierdzenia, że rewolucja kulturowa musi być tym, od czego muszą zacząć się wszelkie przemiany. Gospodarcze, społeczne, ekonomiczne oraz polityczne. Musimy więc zacząć od siebie. Mówiąc o nas, nacjonalistach, musimy jako jeden z głównych filarów działalności postawić sobie za cel formację ideową aktywistów. Szczególnie w komórkach autonomicznych, gdzie bardzo często mówiąc kolokwialnie „różnie bywa” z poziomem formacji, jeśli zaś już jest na dobrym poziomie – bardzo często każdy z działaczy opiera się na trochę innych wzorcach czy też ideach. W tym drugim nie ma nic złego, chodzi jednak o to, by do zagadnień poruszanych podczas ideologicznych rozmów, a przede wszystkim do czytanych książek włączyć te, które tożsamość kształtują, budzą i rozpalają.

W mojej ocenie każdy powinien przede wszystkim zapoznać się z Mitologią Słowiańską (np. autorstwa Jakuba Bobrowskiego i Mateusza Wrony) oraz Etyką Słowiańską Rafała Merskiego. Bez względu na to, czy aktywista jest rodzimowiercą, chrześcijaninem, agnostykiem czy ateistą. Rodzima mitologia jest nieodzownym elementem naszej historii, etnicznej tożsamości naszego ludu i rasy. Oprócz obrazu wierzeń naszych przodków o powstaniu świata oraz kosmicznym porządku, niesie ze sobą wzorce bóstw, które są wzorcami godnymi naśladowania w życiu codziennym. Nie ma nic bardziej pierwotnie spajającego z polskością niż rodzima mitologia, taki jest naturalny porządek rzeczy. Krew z krwi, myśl która wyrosła z naszej ziemi, jak twierdzi wielu naukowców do dziś rzutuje na wiele życiowych kwestii ludzi Europy. Książka Rafała Merskiego jest z kolei opartą na rodzimej myśli Stachniuka oraz mitologii właśnie, próbą uporządkowania moralności Polaka-Słowianina, co – trzeba przyznać – udało mu się naprawdę rewelacyjnie.

Jest również wiele innych pozycji, które poczucie tożsamości mogą bardzo silnie budować i wzmacniać, choć niektóre z nich na pozór wydają się mieć niewiele wspólnego z tym zagadnieniem, jak na przykład Czarna księga prywatyzacji Ryszarda Ślązaka. Książka bardzo dokładnie opisująca proces wyprzedaży (grabież byłaby bardziej adekwatnym określeniem) majątku narodowego, przez całe lata, począwszy od instalacji kapitalistycznego demoliberalnego systemu na naszych ziemiach. Gniew, który rodzi się wraz ze wzrastającą świadomością tego, jak nasz naród jest okradany również mocno potrafi przyczynić się do rozpalania poczucia polskości i chęci walki o to, co nasze.

Kolejne dwie pozycje to Imperium Polskie – wszystkie kraje podbite przez Rzeczpospolitą i Narodziny Potęgi – wszystkie podboje Bolesława Chrobrego obie autorstwa Michaela Morys-Twarowskiego. Książki te różnią się zasadniczo od innych historycznych dostępnych na polskim rynku, a to z powodu tonu i pozycji z jakiej są pisane. Mianowicie autor nie przedstawia nas, Polaków, w roli ofiar, co jest znamiennym dla literatury historycznej, sięga zaś po wielkie zwycięstwa naszych przodków, przedstawiając wzorce, do których powinniśmy dążyć, a więc postawy wielkich zwycięzców. Podobnie jest w przypadku dwóch kolejnych Wielka wyprawa Księcia Racibora oraz Pod pogańskim sztandarem – dzieje tysiąca wojen Słowian połabskich od VII do XII wieku z serii Wojny wikingów i Słowian Artura Szrejtera. Historie w nich opisane potrafią w niesamowity sposób rozbudzić ducha naszych Indoeuropejskich przodków, który drzemie uśpiony w naszej krwi, przypominając o tym, jak cała Europa (i nie tylko) kładła się u stóp walecznych, mężnych wojowników.

Bardzo dobrą książką poruszającą bezpośrednio tematykę etnogenezy Polaków jest Pochodzenie i rasa Słowian Lubomira Czupkiewicza. Książka pisana wiele lat wstecz, jednak na dzień dzisiejszy genetyka niemal w pełni potwierdziła tezy wysnute przez autora.

Na koniec wspomnę jeszcze o dwóch pracach poruszających tematykę ścierania się naszego narodu przez wieki z żywiołem semickim,  a mianowicie Mity Przeciwko Polsce: Żydzi, Polacy, Komunizm 1939-2012 Leszka Żebrowskiego oraz Żydowskie Lobby Polityczne w Polsce Mariana Miszalskiego. Pierwsza z tej dwójki ukazuje ogrom udziału żywiołu żydowskiego w aparacie komunistycznym PRL oraz zbrodnie popełnione przez społeczność Żydów na polskiej ludności oraz z bardziej aktualnych czasów, jak poprzez media oraz politykę syjoniści w Polsce i na świecie prowadzą własną narrację historyczną naszym kosztem. Miszalski z kolei opisuje (niestety z perspektywy liberała gospodarczego), jak żydowskie środowiska wpływają na każdą władzę w zasadzie od początku naszej państwowości.

Tego rodzaju prac jest rzecz jasna o wiele więcej. Podane przeze mnie przykłady mają jedynie nakreślić kierunek, który musi być szlifowany podczas przekazywania formacji ideowej. Poczucie polskości będzie coraz silniejszym z każdą jedną przeczytaną stroną tego rodzaju książek. Dbajmy o poczucie tożsamości w naszych szeregach i rozlewajmy je ze zwiększoną siłą poza nie, by otwierać oczy rodakom i innym Europejczykom.

Miecław