Prezes tzw. „Rot Niepodległości”, stowarzyszenia powstałego na bazie Marszu Niepodległości, które zyskało rozgłos dzięki organizacji protestów przeciwko amerykańskiej ustawie Just Act 447, wystosował list otwarty do Edwarda Mosberga, działacza żydowskiego i byłego więźnia niemieckich obozów koncentracyjnych, zaangażowanego w promowanie tzw. edukacji holocaustowej.

W liście wystosowanym przez Roberta Bąkiewicza czytamy, że w imieniu stowarzyszenia dziękuje on Mosbergowi za „chwalebną obronę prawdy i dobrego imienia Polski w obliczu skandalicznych słów Israela Katza o rzekomym genetycznym antysemityzmie Polaków, co, jak wiemy, jest niesprawiedliwe i krzywdzące”. Robert Bąkiewicz publikując ów list otwarty wpisuje się w szkodliwą, acz asekurancką, postawę części środowisk prawicowo-narodowych, które za wszelką cenę nie chcą dostrzec, stosowanej od dekad, taktyki organizacji i środowisk żydowskich polegających na jednoczesnym „głaskaniu” Polaków i ich „obronie” wobec najbardziej krzykliwych działaczy żydowskich, a z drugiej strony na ciagłym przypominaniu im o tym, że „święci nie są”.

Zarówno instytucje państwowe, media głównego nurtu jak i oficjalne organizacje nazywające siebie narodowymi oraz, zorganizowane wokół nich, media drugiego obiegu, głównie internetowe, stosują bardzo umiarkowaną krytykę wobec Żydów i ich poczynań. Co jakiś czas mamy do czynienia z, podobnymi do słów Katza, incydentami, które wywołują oburzenie wśród polskiej opinii publicznej i wtedy właśnie do działania przystępują „żydowscy obrońcy”. Przez lata rolę takiego, dyżurnego, „obrońcy i przyjaciela Polaków” pełnił były ambasador Izraela w Polsce Szewach Weiss, który pomimo swojej szkodliwej względem Polski działalności, cieszy się do dziś szacunkiem części ludzi kreowanych obecnie na kluczowe postacie środowisk prawicowych czy narodowych. Szewacha Weissa wychwalał m.in. namaszczony na głównego dziennikarza narodowców Marcin Rola, a także były kandydat tego grona na stanowiska prezydenta RP, Marian Kowalski. Jednocześnie wspomniane środowiska wpisują się niemal idealnie w narrację żydowskich szantażystów, potępiając wszelkie działania mające, w ich opinii, zbyt radykalne i dosłowne przesłanie.

W ten sam scenariusz działania wpisują się kolejne postacie żydowskiego lobbingu w Polsce, takie jak Mosberg czy tajemniczy, syjonistyczny lobbysta Jonny Daniels, który zdaje się być szarą eminencją polskiej polityki. Oni także co jakiś czas „stają w obronie Polski” przy okazji głośnych incydentów, podczas gdy na co dzień wykonują systematyczną pracę w celu trzymania Polaków w szachu oskarżeń o współudział w „holokauście” i permanentnym poczuciu, jeśli nie winy sprawców, to co najmniej tych, którzy nie zrobili wystarczająco dużo, aby powstrzymać hitlerowską machinę zagłady.

Instytucje państwowe, media głównego nurtu i urzędnicy komentując kolejne ataki na Polskę i Polaków, systematyczne obrzucanie nas błotem na arenie międzynarodowej, od lat zachowują, chyba ustaloną, narrację mówiącą o tym, że podobne wypowiedzi polityków izraelskich czy bossów żydowskich organizacji wynikają z niewiedzy historycznej i ignorancji, tak jakby nie chciały zauważyć, że słowa te wypowiadają czołowe postacie żydowskiej polityki, czy ludzie zawodowo zajmujący się tematyką, a nie przypadkowi, nieświadomi przechodnie w Tel Awiwie. W związku z takim podejściem do sprawy, zrzucaniem takich działań na niewiedzę tego czy tamtego oficjela żydowskiego, dusi się w polskim społeczeństwie świadomość zorganizowanej i dobrze rozplanowanej akcji przeciwko naszemu narodowi. W ten scenariusz wpisują się idealnie akcje takie jak opisywana, kreowania na naszych przyjaciół ludzi, którzy są w pełni zaangażowani w pracę przeciwko Polsce. W taktykę tę wpisuje się także jednostkowość, wyraźnie potępiających żydowskie kłamstwa, wypowiedzi przy zachowaniu zmasowanej i intensywnej narracji żydowskiej na świecie.

„Jeszcze raz dziękujemy panu za wyjątkową postawę. Jesteśmy panu wdzięczni i czujemy się wobec pana zobowiązani” – pisze na zakończenie swojego listu Bąkiewicz.

Jak napisałem powyżej, postawa Mosberga nie jest wyjątkowa, jest jednym z wielu Żydów, którzy mają studzić uzasadniony gniew Polaków wobec ich działań przy pomocy niewielkich i nieznaczących uśmiechów w ich stronę. Z pomocą przychodzą mu polscy politycy, państwowe instytucje a także, jak widać, ci, którzy na tym odcinku, w założeniu, mieli być autentycznym, oddolnym głosem sprzeciwu. Jeśli Robert Bąkiewicz wymyślił ten list sam to znaczy, że jest osobą całkowicie nierozumiejącą realiów, toczonej od dekad batalii, nie rozumie jej mechanizmów i, w związku z tym, jest osobą całkowicie niewiarygodną w roli reprezentanta przeciwników żydowskich działań względem naszego kraju. Jeśli zaś zdaje sobie z tego sprawę, a jednocześnie jest w tej sprawie popierany przez polityków (w tym posłów RN / Konfederacja) to, niestety, ale coraz bardziej zaczyna wyglądać to na działanie sprzeciwu „koncesjonowanego”, skanalizowanie niezadowolenia społecznego, wytłumienie go i sprowadzenie do – akceptowalnego dla strony żydowskiej – marginesu błędu.

Przypomnijmy, że słowa Mosberga wypowiedziane zostały podczas uroczystości honorującej tzw. Sprawiedliwych Wśród Narodów Świata. Edward Mosberg powiedział, że byli zarówno żydowscy, jak i polscy kolaboranci, co w opinii Bąkiewicza stanowi jego wyjątkową zasługę, i co izraelskie media (w tym dziennik Haaretz) od razu opatrzyły stosownym komentarzem mówiącym o konieczności odrębnego postrzegania kolaboracji Żydów i Polaków. Narracja strony żydowskiej odnośnie kolaborantów jest uproszczona na potrzeby propagandy, mówi ona o zastraszonych Żydach działających przeciwko swoim rodakom wyłącznie ze strachu o życie i niemożności jakiegokolwiek sprzeciwu wobec okupantów. Natomiast Polacy portretowani są jako złoczyńcy, działający z nienawiści do Żydów lub ewentualnie chęci zysku. Wiele poważnych i opartych na konkretnych dokumentach opracowań udowadniających, że kolaborantami żydowskimi byli głównie ludzie należący do ich elity, natomiast polscy kolaboranci to głównie pospolici przestępcy, nie jest ani słowem przywoływanych w narracji ze strony państwa polskiego. Tymczasem organizacja, powołana po to, by m.in. przeciwdziałać takiej sytuacji, wpisuje się idealnie w taktyką strony żydowskiej.

Edward Mosberg od początku jest zaangażowany w działalność kontrowersyjnej i enigmatycznej fundacji Jonnego Danielsa o nazwie From The Depths. Brytyjski Żyd, oraz były podoficer armii izraelskiej (IDF), Jonny Daniels zrobił w Polsce oszałamiającą karierę, na jego szabasowych kolacjach spotyka się cała wierchuszka polskiej polityki. Gości on w największych mediach, a jego firma marketingowa, której strony internetowe wyglądały jak serwisy firm-słupów z miejsca otrzymała udział w gigantycznych kontraktach państwowych spółek (m.in. Poczty Polskiej i Polskich Linii Lotniczych LOT). Daniels stał się więc swego rodzaju twarzą tzw. „dialogu polsko-żydowskiego”, przy czym zawsze pokazuje którą stronę owego „dialogu” reprezentuje. To on, w swej arogancji, stwierdził, że ekshumacja w Jedwabnem nie dojdzie do skutku nawet gdyby chciało tego 40 milionów Polaków.

Oficjalnie jego fundacja zajmuje się odtwarzaniem żydowskiego dziedzictwa w Polsce poprzez organizowanie najróżniejszych imprez, pozyskiwaniem środków (w dużej części publicznych) na renowację żydowskich cmentarzy czy miejsc związanych z przedwojenną społecznością żydowską w Polsce. Wszystko to w naturalny sposób połączone jest z tzw. edukacją holocaustową, mającą na celu „walkę z zagrożeniem antysemityzmem”, czyli pielęgnowaniem w Polakach poczucia winy wobec Żydów oraz tzw. pedagogiką wstydu. W tym celu wykorzystywani są tzw. ocaleni, ludzie pokroju Edwarda Mosberga. Jednak prezes fundacji Jonny Daniels nie działa po cichu, a tym bardziej nie stroni od angażowania się w bieżące sprawy polityczne Polski i zawsze odbywa się to w błysku fleszy, świetle kamer oraz w pełnej zgodzie z żydowską narracją w sporze historycznym, którego kolejne odsłony obserwujemy od lat.

Jeśli więc Robert Bąkiewicz realizuje, w swoim mniemaniu, sprytny plan odepchnięcia od swojej organizacji i osoby (na której medialności i rozgłosie wokół niej jest bardzo skupiony) ewentualnych zarzutów o tzw. „antysemityzm” to najwidoczniej nie wyciągnął żadnej lekcji z dekad tego sporu, nie ma rzetelnego rozeznania w stosowanej w tej walce taktyce, osobach odgrywających w niej istotne role i jest osobą, która realny opór może wyłącznie zahamować i skanalizować osiągając jedynie skromne, osobiste cele takie jak medialna rozpoznawalność. Mimo medialnej wrzawy wokół organizowanych akcji, działalność taka wpisuje się bowiem idealnie w linię partii rządzącej, która działa identycznie na poziomie instytucjonalnym, zostawiając niewielki margines gry na innym polu osobom pokroju Bąkiewicza.

Jednak działalność taka ma coraz więcej znamion celowej destabilizacji naturalnego oporu i sprzeciwu na rzecz dopuszczalnej, ugrzecznionej formy takowego. Przy czym należy dodać, że Bąkiewicz oraz jego współpracownicy (Rola, Sumliński itp.) są w awangardzie teoretyków spiskowych mówiących o działalności niezidentyfikowanych „agentur” mających rzekomo skłócać nas z Żydami i Izraelem, a mowa tutaj o wszelkich oddolnych inicjatywach dotyczących tematu. Sami zaś przypisali sobie wyjątkowe prawo do reprezentowania Polaków niegodzących się na próby ograbienia naszego kraju.

Ajwaj

Zobacz również: