Iracka milicja Sił Mobilizacji Ludowej poinformowała o serii nalotów na jej obiekty znajdujące się w Iraku i w sąsiedniej Syrii, używane do przeprowadzania operacji przeciwko terrorystom z Państwa Islamskiego. Przyznały się już do nich Stany Zjednoczone, obarczające siły irackich szyitów winą za niedawną serię ostrzałów amerykańskich baz wojskowych.

Ataki lotnicze na obiekty należące do Sił Mobilizacji Ludowej zostały przeprowadzone w irackiej prowincji Al-Anbar oraz na terenach Syrii znajdujących się przy granicy z Irakiem. Milicje irackich szyitów twierdzą, że w wyniku operacji zginęło kilku ich członków walczących z samozwańczym Państwem Islamskim, natomiast cała operacja została najprawdopodobniej przeprowadzona przy pomocy dronów.

Do ataku przyznały się już Stany Zjednoczone. W specjalnym oświadczeniu Pentagon twierdzi, że przeprowadził „uderzenia obronne” na terenie Syrii i Iraku, wskazując na trzy lokalizacje na syryjskim oraz dwie na irackim terytorium. Celem ataków miały być magazyny broni oraz miejsca dowodzenia, a przede wszystkim były one odpowiedzią na ostatnie działania wymierzone w amerykańskie bazy w Iraku.

W ciągu ostatnich sześciu miesięcy doszło do dziesięciu przypadków ostrzału amerykańskich baz wojskowych, znajdujących się wciąż na terytorium Iraku. Przed dwoma dniami w wyniku ataku rakietowego zginąć miał amerykański przedstawiciel handlowy, natomiast o jego przeprowadzenie Amerykanie oskarżyli właśnie sprzymierzone z Iranem siły mające duże zasługi w walce z islamskimi ekstremistami.

Po piątkowym ataku przedstawiciele irackiego wojska poinformowali, że wzmocniona została ochrona wokół bazy lotniczej w Ain Al-Asad, a więc placówki będącej celem piątkowego ataku. Dodatkowo armia Iraku rozpocznie nową ofensywę przeciwko resztkom sił Państwa Islamskiego, w której wezmą udział także bojownicy Sił Mobilizacji Ludowej.

Na podstawie: presstv.com, arabnews.com.