Biorąc pod uwagę wyrastające jak grzyby po deszczu stawiane przez deweloperów bloki w Białymstoku i nie tylko, postanowiliśmy uświadomić białostoczan, z czym tak naprawdę mamy do czynienia, a mianowicie ze zjawiskiem tzw. „Patodeweloperki”. Prezentujemy treść wygłoszonej informacji, jak i nagranie.

Od kilku lat polskie miasta, w tym również Białystok, zmagają się z problem tzw. Patodeweloperki. Deweloperzy wykupują ziemie z terenami zielonymi, jak i zabytkową zabudową, aby postawić tam nowe, w pełni zabetonowane osiedla bez żadnego planu urbanizacyjnego. Przez brak terenów zielonych, w okolicach tych osiedli bardzo często dochodzi do podtopień, podczas upałów temperatury na dnie studni deweloperskiej są o wiele bardziej odczuwalne, a podczas budowy niszczy się bioróżnorodność.

Osiedla te są stawiane niejednokrotnie na siłę, nie są one związane z potrzebami narodu, deweloperzy kierują się głównie zyskiem. Wiele z nowo powstałych mieszkań z powodu bardzo wyśrubowanych cen stoi pustych, lub są skupowane przez ludzi zamożnych i wynajmowane krótkoterminowo. Bardzo często z wynajmowania mieszkań na doby korzysta młodzież, która może tam w spokoju upadlać się, organizując libacje alkoholowo-narkotykowe.

Problem niskiej dzietności polskich rodzin wynika głównie z powodu braku mieszkań – te już istniejące są zwyczajnie zbyt drogie, jednak władze zarówno miejskie, jak i krajowe interesuje jedynie ich prywatny zysk do spółki z deweloperami, zarabiającymi krocie na procederze, który służy jedynie im samym, pogłębiając jednocześnie jeden z największych obecnie problemów Polaków. W naszym mieście szaleje fala pożarów, która bardzo często dotyka starą zabudowę jak i zieleń, która przez lata zdobiła przedmieścia Białegostoku. Śledztwa prowadzone przez prokuraturę stwierdzały że na miejscu doszło do podpalenia, jednak przez brak wykrycia sprawców były one umarzane. Ziemie te trafiały bardzo szybko w ręce deweloperów i powstają tam kolejne bloki.