W Rzymie odbył się szczyt grupy G20 skupiającej najbardziej rozwinięte państwa świata. Jednym z najważniejszych gości wydarzenia był amerykański prezydent Joe Biden. Spotkał się on jednak z krytyką, bo przyjechał mówić o zmianach klimatycznych w kawalkadzie samochodów liczącej dokładnie osiemdziesiąt pięć pojazdów.

Polskojęzyczne media skupiły się w swoich relacjach na słowach Bidena dotyczących Rosji i Chińskiej Republiki Ludowej. Prezydent Stanów Zjednoczonych miał bowiem wyrazić rozczarowanie brakiem obecności przedstawicieli obu państw na szczycie grupy G20. Dodatkowo Biden zachęcał do dalszych działań na rzecz ochrony klimatu, bez patrzenia się na zaniechania Rosji i Chin.

Zagraniczni dziennikarze skupili się natomiast na bardziej technicznej stronie wizyty amerykańskiej głowy państwa w stolicy Włoch, a dokładniej na odwiedzinach papieża Franciszka w Watykanie. Uwagę zwrócił bowiem fakt, że Biden przejechał ulicami Rzymu w kawalkadzie samochodów składającej się dokładnie z osiemdziesięciu pięciu maszyn.

W jej skład wchodziła oczywiście czarna, opancerzona limuzyna chroniąca prezydentów USA. Warto podkreślić, że do wspomnianej kawalkady aut dołączyły również pojazdy włoskiej policji, dziennikarzy i fotoreporterów oraz zabezpieczenia technicznego.

Nawet dziennikarze lewicowo-liberalnego dziennika „Washington Post”. Ich zdaniem przejazd Bidena ulicami „Wiecznego Miasta” nie wyglądał dobrze, bo polityk Partii Demokratycznej przyjechał do Europy dyskutować na temat dalszego ograniczenia emisji do atmosfery dwutlenku węgla. Na ten temat Biden dyskutował zresztą także z Ojcem Świętym.

Na podstawie: metro.co.uk, foxnews.com.