Nowe prawo przyjęte przez stan Teksas pozwala uzbrojonym cywilom na zatrzymywanie imigrantów przekraczających amerykańsko-meksykańską granicę. Do niektórych miejscowości zaczęły więc przyjeżdżać grupy z całych Stanów Zjednoczonych, zainteresowane obroną amerykańskiego terytorium przed masowym napływem obcokrajowców z Ameryki Łacińskiej.

Teksańskie ustawodawstwo pozwala grupom uzbrojonych cywilów na bezpośrednią współpracę ze stanowymi siłami bezpieczeństwa. Obywatele USA mogą więc zatrzymywać imigrantów nielegalnie przechodzących granicę tego kraju z Meksykiem, a następnie oddawać ich w ręce funkcjonariuszy policji lub amerykańskiej Straży Granicznej.

Przedstawiciele lokalnych władz Teksasu podkreślają, że cywile praktycznie „od zawsze” pomagali w zaprowadzaniu porządku w tym stanie. Już w 1823 roku powołali do życia nieformalną grupę paramilitarną Texas Rangers, zajmującą się obroną teksańskich osadników i ich ziemi. Kilkanaście lat później stali się zresztą częścią stanowych organów ścigania.

Część lokalnych szeryfów cicho przyzwala na działanie uzbrojonych grup na amerykańsko-meksykańskiej granicy, zaś inni witają je oficjalnie i wyrażają zadowolenie z pomocy związanej z masowym napływem nielegalnych imigrantów do USA. Niektórzy z cywilów wspomagających służby ma do dyspozycji drony pozwalające na bardziej wnikliwe obserwowanie granicy.

Najbardziej prężnie obrońcy amerykańskich granic działają w hrabstwie Kinney. To właśnie tam miało dojść do większości z blisko 2 tys. zatrzymań dokonanych dotąd w ramach współpracy obywateli z teksańskimi służbami.

Napływ uzbrojonych Amerykanów z terytorium całych Stanów Zjednoczonych wywołuje protesty organizacji pozarządowych. Amerykańska Unia Praw Obywatelskich (ACLU) złożyła już zresztą skargę do Departamentu Sprawiedliwości USA, domagając się ukarania lokalnych władz współpracujących z opisanymi wyżej grupami.

Na podstawie: wsj.com, magyarnemzet.hu.

fot. progressive.org.