Prezydent Czech Milosz Zeman opowiedział się zdecydowanie przeciwko wysyłaniu czeskich żołnierzy na tak zwaną wschodnią flankę Sojuszu Północnoatlantyckiego. Jego zdaniem nie dojdzie bowiem do inwazji Rosji na Ukrainę. Słowa Zemana zostały szybko skrytykowane przez ukraińskiego ministra spraw zagranicznych Dmytro Kulebę.

Na początku ubiegłego tygodnia konserwatywny czeski premier Petr Fiala zapewniał ambasadora Ukrainy w Pradze o poparciu jego kraju dla Ukrainy. Przed miesiącem jego gabinet podjął zresztą decyzję o przekazaniu Ukraińcom blisko czterech tysięcy pocisków artyleryjskich. Za wysłaniem czeskich żołnierzy opowiadał się z kolei szef dyplomacji Jan Lipavski.

Stanowiska rządu Czech nie podziela głowa państwa. Zeman uważa, że jego kraj nie powinien wysyłać żołnierzy Czeskich Sił Zbrojnych w celu wzmocnienia tzw. wschodniej flanki NATO. Nie podziela on bowiem obaw dotyczących możliwej rosyjskiej inwazji na Ukrainę.

Według Zemana obie strony tak naprawdę uprawiają jedynie wojnę na słowa, zaś on sam chce, aby tak właśnie pozostało. Czeski prezydent twierdzi, że Rosjanie nie są szaleni, dlatego wiedzą doskonale jak duże koszta poniesie ich gospodarka w związku ze spodziewanymi sankcjami ze strony społeczności międzynarodowej. Potencjalny konflikt mógłby natomiast mieć miejsce tylko w Donbasie.

Słowa czeskiej głowy państwa nie spodobały się ukraińskiemu ministrowi spraw zagranicznych. Kuleba napisał na Twitterze, że Zeman podejmuje się kolejnej próby zaszkodzenia stosunkom czesko-ukraińskim. Są one jednak skazane na niepowodzenie, dlatego szef dyplomacji Ukrainy „nie może się doczekać” wizyty w Kijowie swojego czeskiego odpowiednika.

Na podstawie: cnn.iprima.cz.

fot. Markus Rauchenberge / flickr.com.

Zobacz również: