Na koniec grudnia ubiegłego roku blisko 337,6 tysiąca Polaków pobierało emeryturę niższą niż minimalna. W ciągu zaledwie dziesięciu lat liczba osób otrzymujących głodowe świadczenia wzrosła aż czternaście razy. Rządzący twierdzą, że remedium na niskie emerytury jest kontynuowanie pracy już po osiągnięciu wieku uprawniającego do jej otrzymania.

Jeszcze na koniec 2011 roku liczba osób pobierających najniższe emerytury wynosiła blisko 23,9 tys. W ubiegłym roku było ich już jednak 337,6 tys., czyli o blisko czternaście razy więcej niż przed dekadą. Warto podkreślić, że zgodnie z danymi z października ubiegłego roku, tylko w przeciągu dwunastu miesięcy głodowe świadczenia pobierało o 19 proc. osób więcej.

Obecnie minimalna emerytura wynosi dokładnie 1 250,88 zł brutto, dlatego każde niższe świadczenie określane jest mianem wspomnianej emerytury głodowej. Najniższe świadczenie wypłacane przez Zakład Ubezpieczeń Społecznych to natomiast dokładnie… 0,42 zł.

Uprawnienia do emerytury minimalnej nabywają mężczyźni w wieku 65 lat odprowadzający składki emerytalne przez co najmniej 25 lat, a także kobiety w wieku 60 lat z oskładkowaniem przez minimum 20 lat.

Wzrost głodowych emerytur tłumaczony jest głównie reformą emerytalną wdrożoną w życie w 1999 roku. Określono wówczas wiek emerytalny, ale nie wprowadzono wymaganego minimalnego wymiaru stażu ubezpieczeniowego. Wiceminister pracy, rodziny i polityki społecznej Stanisław Szwed zachęca z tego powodu do pracy mimo otrzymania prawa do emerytury.

Na podstawie; pulshr.pl.