Od poniedziałku w mediach społecznościowych trwa dyskusja dotycząca sektora małych i średnich przedsiębiorstw w Polsce. Spora część użytkowników i niektórzy dziennikarze zwracają uwagę na oferowane przez niego beznadziejne pensje i warunki pracy. Dziennikarka Eliza Michalik radzi tymczasem przepracowanym ludziom, aby pooglądali filmy z coachami na YouTubie.

Tak zwana „inba” zaczęła się w poniedziałek rano za sprawą wpisu Anny Marii Żukowskiej. Posłanka Nowej Lewicy w swoim wpisie na Twitterze skrytykowała działalność polskich mikroprzedsiębiorstw, zwracając uwagę na większą wydolność dużych firm. Jej komentarz wywołał spore poruszenie głównie u prawicowych i lewicowych liberałów.

Obecnie trwa natomiast swoista wymiana ciosów między dwiema publicystkami „Gazety Wyborczej”. Adrianna Rozwadowska, posiłkując się danymi ekonomicznymi, napisała artykuł poświęcony beznadziejnym wynagrodzeniom oferowanym przez sektor MSP. W 2020 roku średnia pensja w mikroprzedsiębiorstwach zatrudniających poniżej 9 osób wynosiła 3509 zł brutto.

Rozwadowskiej odpowiedziała inna dziennikarka „Wyborczej”, a więc wspomniana Michalik. W swoim tekście praktycznie nie przytoczyła jednak żadnych danych. Co więcej, podała absurdalną liczbę działających w Polsce…. 10 milionów przedsiębiorców. Te „statystyki” wzięte z przysłowiowego sufitu musiała prostować sama autorka, czyli ekonomistka Alicja Defratyka.

Później Michalik nagrała krótki film, który opublikowała na Twitterze. Przekonuje w nim, że polskich pracowników wykańcza nie „praca 16 godzin na dobę”, ale niezadbanie „o swój dobrostan fizyczny i psychiczny”. Dziennikarka radzi więc, aby osoby nie mające pieniędzy na terapeutę uraczyły się „mnóstwem darmowych nagrań rozmaitych kołczów i psychologów” na YouTubie.

Na podstawie: twitter.com.