Hezbollah przed niedzielnymi wyborami parlamentarnymi w Libanie zapowiada chęć utworzenia „sprawiedliwego rządu”. Własne plany przeciwstawia programowi swoich politycznych przeciwników, mających dążyć głównie do uzależnienia państwa libańskiego od zagranicznych pieniędzy.

Już trzeci rok Liban pogrążony jest w ogromnym kryzysie finansowym. Na początku kwietnia szerokim echem obiły się słowa wicepremiera Saadeha Al-Shamiego, bo według niego jego kraj jest faktycznym bankrutem. W Libanie upadł bowiem sektor bankowy, natomiast funt libański stracił w stosunku do dolara blisko 90 proc. swojej wartości.

Libańskie władze próbują więc uzyskać pożyczki od międzynarodowych instytucji. Sekretarz generalny Hezbollahu Hasan Nasrallah uważa jednak takie działania za uzależnianie państwa od zagranicznych pieniędzy.

Tym samym w niedzielnych wyborach Libańczycy mają mieć wybór między ruchami „wykorzystującymi swoje zagraniczne relacje, aby uczynić Liban silnym państwem” a politykami „przywożącymi zagraniczne pieniądze, aby zasilić nimi swoje konta bankowe”.

Nasrallah dodał, że Libańczycy powinni dokonać uczciwego wyboru, pamiętając o dotychczasowych oszustwach polityków odpowiedzialnych za obecną sytuację kraju. Dodatkowo oskarżył on część ugrupowań o „żebranie pod drzwiami zagranicznych ambasad”.

Głównym celem Partii Boga po wyborach parlamentarnych ma być więc utworzenie „sprawiedliwego rządu”. Jednocześnie ruch oporu opowiada się przeciwko zmianom w konstytucji oraz samym systemie politycznym. Liban ma bowiem „należeć do wszystkich obywateli bez względu na przekonania polityczne i religijne”.

Zdaniem sekretarza generalnego Hezbollahu, inną ważną stawką niedzielnych wyborów parlamentarnych jest zachowanie przez jego ugrupowanie możliwości posiadania broni. Dodatkowo Nasrallah ostrzegł swoich wyborców przed potencjalnym izraelskim atakiem na Liban.

Na podstawie: tasnimnews.com, thenational.com.

fot. annahar.com.