Ministerstwo Rozwoju, Pracy i Technologii po miesiącach prac zaprezentowało w końcu nowelizację Kodeksu Pracy. Dotyczy ona uregulowania pracy zdalnej, która nabrała znaczenia po lockdownach wprowadzonych w związku z pandemią koronawirusa. Najważniejszym elementem projektu jest partycypacja przedsiębiorcy w kosztach ponoszonych przez pracownika.

Dotychczas kwestia pracy zdalnej była uregulowana jedynie w przyjętych w marcu ubiegłego roku specjalnych przepisach związanych właśnie z pandemią. Jej zapisy pozwalają przedsiębiorcom na wysłanie zatrudnionych przez siebie osób do pracy zdalnej w czasie obowiązywania stanu epidemii, a także nawet do trzech miesięcy po jego ustaniu.

Zmiany proponowane przez Ministerstwo Rozwoju, Pracy i Technologii na razie przedstawiło wstępną nowelizację Kodeksu Pracy, odnoszącą się właśnie do tego zagadnienia. Projekt wejdzie teraz w etap konsultacji ustawowych, aby przepisy zaczęły działać trzy miesiące po ustaniu epidemii.

Projekt zakłada zastąpienie dotychczasowego pojęcia „telepracy”. W ten sposób praca zdalna byłaby wykonywana w sposób całkowity albo częściowy w miejscu wskazanym przez pracownika, które zyskałoby także aprobatę przedsiębiorcy. Przede wszystkim jednak pojawi się katalog kosztów ponoszonych przez zatrudnionego, gdy wykonuje on swoje obowiązki zawodowe we własnym mieszkaniu.

Biznes miałby w pierwszej kolejności partycypować w kosztach instalacji narzędzi do pracy i ich napraw, kosztach energii elektrycznej oraz rachunkach za dostęp do sieci internetowej. Pracownikowi przysługiwałby więc ekwiwalent pieniężny, a szczegóły mają być ustalane pomiędzy przedsiębiorcą a związkami zawodowymi lub innymi reprezentantami zatrudnionych.

Dodatkowo nowelizacja Kodeksu Pracy przewiduje możliwość wystąpienia przez pracownika o możliwość wykonywania obowiązków zdalnie. Jego prośba będzie mogła zostać spełniona przez 12 dni w roku, o ile nie jest on zatrudniony w firmie wprowadzającej takie zasady w skali globalnej.

Na podstawie: money.pl, rmf24.pl.