Pandemia koronawirusa nie przeszkodziła służbom specjalnym w zakładaniu podsłuchów. W ubiegłym roku było ich o 12 procent więcej niż rok wcześniej, a to oznacza praktycznie największą ich liczbę w ciągu ostatniego dziesięciolecia. Jest to możliwe między innymi dzięki rozszerzaniu kategorii przestępstw umożliwiających zastosowanie podsłuchu.

Przez cały poprzedni rok polskie służby wnioskowały łącznie  o możliwość przeprowadzenia kontroli dokładnie u 6537 osób, podczas gdy jeszcze rok wcześniej złożonych zostało o 12 proc. mniej, czyli około 5,8 tys. takich wniosków. Ogółem w przeciągu ostatniego dziesięciolecia więcej podsłuchów u osób wskazanych przez służby założono jedynie w 2017 roku.

Rosnąca liczba osób objętych inwigilacją jest związana głównie ze zmianami w prawie. Cały czas rozszerza się więc katalog przestępstw, w których podejrzanym można zakładać podsłuchy. Dodatkowo wymiar sprawiedliwości rzadko kiedy nie przychyla się do podobnych wniosków, stąd w ubiegłym roku sędziowie negatywnie rozpatrzyli tylko 35 takich dokumentów.

Eksperci rozmawiający z „Dziennikiem Gazetą Prawną” uważają, że sądy tak naprawdę mają niewielką liczbę informacji na temat konkretnych spraw. Często są również okłamywani przez śledczych, nie informujących chociażby o alibi osób, które mają zostać objęte inwigilacją. Całkiem możliwe, że niektórzy z sędziów podpisują wnioski… dotyczące ich samych.

Na podstawie: businessinsider.com.pl, gazetaprawna.pl.