Wczoraj we Francji odbył się kolejny dzień mobilizacji przeciwników reformy emerytalnej proponowanej przez prezydenta Emmanuela Macrona. Przedstawiciele związków zawodowych nie zamierzają ustępować władzom, dlatego zakończą swoje demonstracje dopiero po wycofaniu przez rządzących projektów zmian, prosząc jednocześnie ich przeciwników o organizowanie lokalnych protestów.

We wtorek na terenie całej Francji odbył się trzeci dzień mobilizacji narodowej przeciwko zmianom w emeryturach, mających ujednolicić kilkadziesiąt funkcjonujących obecnie systemów, a także pogorszyć warunki dla pracowników sektora publicznego i młodych ludzi wchodzących na rynek pracy. W trzynastym dniu strajku generalnego na ulice miało wyjść blisko 1,8 mln osób (według resortu spraw wewnętrznych 650 tys.), zaś po raz kolejny do pracy nie poszli nauczyciele, lekarze, prawnicy i pracownicy transportu publicznego.

Wśród protestujących pojawiają się głosy dotyczące konieczności zawieszenia strajku do końca grudnia, oczywiście z powodu zbliżających się świąt Bożego Narodzenia. Choć opinia publiczna w większości uważa strajk generalny za uzasadniony, to blisko 55 proc. respondentów skrytykowało w ostatnim sondażu możliwość jego kontynuowania w okresie świątecznym.

Same związki zawodowe uważają jednak, że nie powinno się iść na ustępstwa dopóki rządzący nie zdecydują się na wycofanie projektów reform. Z tego powodu planują one obecnie swoje działania od 19 grudnia do końca miesiąca, Największe centrale kolejną „mobilizację narodową” chcą przeprowadzić już w przyszłym roku, ale jednocześnie wzywają one do większej liczby lokalnych demonstracji przeciwko Macronowi.

Na podstawie: valeursactuelles.com, lefigaro.fr.

Zobacz również: