Minister spraw zagranicznych Wielkiej Brytanii David Cameron w ostatnich miesiącach wyraźnie zaostrzył stanowisko swojego kraju wobec Izraela. Portal Politico twierdzi, że polityka byłego premiera nie podoba się wielu jego partyjnym kolegom, zajmującym wyraźnie proizraelskie stanowisko i wspierającym syjonistów w ich walce z palestyńskim Hamasem.

Cameron zdecydowanie potępił sobotni atak Iranu na Izrael, a brytyjskie lotnictwo uczestniczyło w zestrzeliwaniu irańskich dronów i rakiet lecących w stronę izraelskiego terytorium. Zarazem szef brytyjskiej dyplomacji pytany o odwet Irańczyków za izraelski atak na ich ambasadę w Syrii stwierdził, że „kraje mają prawo do reakcji, gdy mają poczucie, iż padły ofiarą agresji”.

To tylko jeden z kilku przykładów zmiany postawy Londynu wobec Tel Awiwu. Wcześniej Cameron naciskał na Izraelczyków, aby wpuścili więcej konwojów humanitarnych do Strefy Gazy. Nie wykluczył też uznania przez Wielką Brytanię niepodległego państwa palestyńskiego, żeby w ten sposób doprowadzić do „nieodwracalnego porozumienia pokojowego”. Ponadto wyrażał obawy dotyczące łamania prawa międzynarodowego przez Izrael i twierdził, że brytyjskie poparcie dla tego kraju nie jest bezwarunkowe.

Podobne opinie Camerona są uważane przez część jego kolegów z Partii Konserwatywnej za zbyt ostre. Według portalu Politico wpływowi politycy Torysów mają pretensje za „pociąganie Izraela do odpowiedzialności za skutki wojny, której nie rozpoczął”. Sam brytyjski minister spraw zagranicznych ma nie przejmować się tego rodzaju komentarzami, bo został mianowany dożywotnio członkiem Izby Lordów i utrata stanowiska nie wiązałaby się z końcem jego politycznej kariery.

Na podstawie: politico.eu, theguardian.com.