Dzisiaj odbyła się druga rozmowa ustępującej niemieckiej kanclerz Angeli Merkel z białoruskim prezydentem Aleksandrem Łukaszenką. W jej trakcie ustalono, że obie strony powołają wspólny zespół mający negocjować rozwiązanie kryzysu migracyjnego na polsko-białoruskiej granicy. Ustalenia między Niemcami a Białorusią są jednak krytykowane przez polskie władze.

Pierwsza rozmowa telefoniczna Merkel z Łukaszenką odbyła się w poniedziałek. Niemcy i Białoruś nie ujawniły jednak żadnych szczegółów. O tych dopiero dzisiaj poinformował resort spraw zagranicznych Estonii. Według tamtejszej minister Eva-Maria Liimets, Łukaszenka miał domagać się zniesienia zachodnich sankcji i uznania go oficjalnie za prezydenta Białorusi.

Merkel i Łukaszenka rozmawiali ponownie dzisiaj. Wiadomo już, że Unia Europejska i Białoruś powołają zespół negocjacyjny, który ma doprecyzować warunki rozwiązania kryzysu migracyjnego na polsko-białoruskiej granicy. Omawiana ma być także kwestia oczekiwań imigrantów domagających się przepuszczenia ich na terytorium Niemiec.

Niemiecka kanclerz ponadto przekazała białoruskiemu prezydentowi prośbę ze strony szefowej Komisji Europejskiej. Ursula von der Leyen oczekuje, że Białoruś weźmie pełny udział w obowiązkowych procesach towarzyszących zaangażowaniu organizacji międzynarodowych w sprawy związane z uchodźcami i imigrantami.

Rozmowy Berlina z Mińskiem zostały skrytykowane przez Warszawę. Prezydent Andrzej Duda w rozmowie ze swoim niemieckim odpowiednikiem, Frankiem-Walterem Steinmeierem, miał w ostrych słowach sprzeciwić się rozwiązywaniu konfliktu na polsko-białoruskiej granicy bez udziału naszego kraju.

Na podstawie: onet.pl, rmf24.pl, sb.by.