Rosyjski minister spraw zagranicznych Siergiej Ławrow zapowiedział, że jego kraj będzie reagował na działalność Stanów Zjednoczonych w Syrii i ewentualne prowokacje wobec tego arabskiego państwa. Tym samym Ławrow odniósł się do amerykańskich oskarżeń dotyczących używania broni chemicznej przez syryjskie siły rządowe.

Ławrow stwierdził, iż Federacja Rosyjska „odpowie proporcjonalnie” do wszelkich prób działań wojskowych podejmowanych w Syrii przez Stany Zjednoczone, a w szczególności wobec ewentualnych prowokacji mających ponownie doprowadzić do oskarżenia syryjskich sił rządowych o użycie broni chemicznej. Amerykański wywiad ma bowiem twierdzić, iż Syryjska Armia Arabska zamierza dokonać ataku przy pomocy podobnych środków.

Strona rosyjska uważa przy tym, że podobne zarzuty nie są niczym nowym, zaś jednocześnie państwa zachodnie wspierające syryjską „opozycję” nie chciały przeprowadzenia międzynarodowego śledztwa w sprawie ataku w miejscowości Chan Szajchun. W kwietniu miało tam zginąć prawie 60 osób, a ich śmierć miała być efektem bombardowania przy użyciu pocisków z bronią chemiczną. Syria i Rosja twierdzą jednak, iż cała sprawa mogła być prowokacją, ponieważ informacja o zabiciu cywili nie została potwierdzona przez inne źródła niż grupy „rebelianckie”.

Szef rosyjskiego resort spraw zagranicznych dodał, iż w tej sprawie państwa zachodnie nie chciały się podzielić informacjami wywiadowczymi, ponieważ ich zdaniem zagrażałoby to ich źródłom i metodom pozyskiwania podobnych wiadomości. Dlatego też Ławrow nie chce już więcej słuchać podobnych twierdzeń.

Źródła: sana.sy, reuters.com, thehill.com.